Taniec modeluje sylwetkę, pomaga schudnąć, sprawia, że ruchy nabierają gracji. Do tego ma ogromny wpływ na psychikę. Jak twierdzi Iwona Pavlović, jurorka „Tańca z gwiazdami”: „taniec daje człowiekowi siłę, kształtuje osobowość, pozwala pozbyć się kompleksów”. Co ważne – wiek tancerza nie ma znaczenia. Tańczyć może każdy.
To nic, że to już dziewiąta edycja. Co tydzień w niedzielny wieczór wielu z nas zasiada przed telewizorem i ogląda „Taniec z gwiazdami”. Lubimy program za jego formułę, rozrywkową atmosferę, piękne stroje, ciekawą choreografię. Czasami aż nogi same rwą się do tańca. Czemu w takim razie nie podjąć wyzwania?
Gwiazdy, które oglądamy na ekranie, jeszcze kilka miesięcy temu też nie miały pojęcia o walcu, tangu czy sambie. A dziś? Sami przecież widzimy, jak doskonale sobie radzą. Bo parafrazując słynne powiedzenie – tańczyć każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. Wystarczy raz się przełamać, a potem – jak zapewnia Iwona Pavlović, oceniająca tancerzy – pójdzie już z górki: „Taniec przełamuje wewnętrzne lęki i strachy. Trzeba tylko chcieć mu się poddać”.
Ruch lekiem na całe zło
Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) aktywność fizyczna to najbardziej uniwersalny lek XXI wieku, a lekarze dodają, że jeśli będziemy aktywni fizycznie przez długi czas, pożyjemy od 3 do 5 lat dłużej. Najwyższa więc pora podnieść się z fotela i rozruszać.
Dodatkowe plusy? Mnóstwo. Choćby wzmocnienie układu krążenia i oddechowego, unormowanie ciśnienia krwi, poziomu cholesterolu, gospodarki lipidowej, lepsza sylwetka, sprawniejsze mięśnie, mocniejsze kości, a także młodszy wygląd. Naukowcy z King’s College w Londynie udowodnili bowiem, że u ludzi mało aktywnych komórki są bardziej podatne na uszkodzenia związane z działaniem wolnych rodników oraz procesy zapalne. Wniosek jest prosty – bez aktywności fizycznej starzejemy się szybciej.
Ruch może zastąpić każdy lek, ale żaden lek nie zastąpi ruchu – mawiał Wojciech Oczko, nadworny lekarz Stefana Batorego.
Zacznij od spaceru
Wiosna to znakomita pora, by rozruszać organizm. Ale jak tu zacząć, skoro przez całą zimę jedyną formą aktywności były krótkie spacery lub, co bardziej prawdopodobne, podbiegnięcie do tramwaju i wchodzenie po schodach z zakupami? Najlepiej – spokojnie, z umiarem i rozsądnie. Nie musimy zachowywać się tak, jakbyśmy przygotowywali się do maratonu. Tak naprawdę każda forma aktywności będzie dobra, o ile tylko podwoimy wysiłki i będziemy częściej się ruszać. Dobrym początkiem są choćby spacery. Według WHO każdy dorosły człowiek powinien dla utrzymania zdrowia spacerować szybkim krokiem godzinę dziennie. Nikt jednak nie każe ci takiego treningu przypłacić bezdechem. Zacznij od 20 minut trzy razy w tygodniu, a szybko poprawisz kondycję. Lekarze podpowiadają, że najlepiej jest spacerować rano, kiedy mamy wyższy poziom testosteronu w organizmie, a co za tym idzie – jesteśmy silniejsi i wytrzymalsi. Już po kilkunastu takich treningach poczujemy się lepiej, a w dodatku poprawimy morfologię i obniżymy poziom złego cholesterolu.
Ale co w takim razie mają wspólnego spacery z tańcem? Otóż jeśli planujemy zapisanie się na kurs albo do klubu fitness na zajęcia taneczne, przyda nam się taka „rozgrzewka”. Trzeba przecież przyzwyczaić układ krążenia i oddechowy do większego wysiłku, a także uelastycznić oraz wzmocnić układ mięśniowy i kostny. Taniec ma być przyjemnością, a nie katorgą. Jeśli nie damy sobie szansy na poprawienie kondycji, jest duże prawdopodobieństwo, że pierwszą lekcję tańca przypłacimy bólem mięśni, a na drugą… po prostu nie pójdziemy.
Nauka chodzenia
To, jak się poruszamy, jest miarą naszej atrakcyjności, a wiek nie ma tu większego znaczenia. Grażyna Wolszczak, kobieta dojrzała, co chwilę zapraszana jest na pokazy mody i po wybiegu chodzi lepiej niż jej niejedna młodsza koleżanka. Wyprostowana, pełna gracji, z głową uniesioną do góry potrafi zrobić entrée. „Demoniczny chód na wysokich obcasach to kobiece rzemiosło” – pisze w swojej książce „Jak być zawsze młodą, piękną i bogatą”, a potem uświadamia czytelniczkom: „Kobieca miednica jest tak skonstruowana, że na szpilkach sama wpada w taniec”. Dlatego zamiast zamartwiać się, jak utrzymamy pion na parkiecie i czy poradzimy sobie z układem kroków, zacznijmy od krótkiej nauki ładnego chodzenia w domu.
Kobiety mają łatwiej – wystarczy, że włożą szpilki. Mężczyznom trenerzy tańca polecają spacery z książką na głowie (ważne, by iść po linii prostej, mieć wyprostowane plecy i podniesioną głowę) albo, co zapewne widzimy w reportażach z „Tańca z gwiazdami”, wkładają im pod pachy (ramiona wędrują do tyłu) kij od szczotki, który automatycznie każe się tancerzowi wyprostować.
A jeśli nie umiemy chodzić na wysokich obcasach? Spokojnie – wszystkiego można się nauczyć. Zacznijmy od dobrych butów. Jeśli są nowe lub mało używane, postarajmy się je rozluźnić (złapmy palcami za nosek i cholewkę i energicznie wygnijmy parę razy). A potem idźmy za literackimi radami Grażyny Wolszczak: „Teraz usiądź. Nigdy nie wpychaj się w buty na stojąco. Nasuń szpilki na stopy, wyprostuj palce, ułóż się wygodnie we wnętrzu. Zaczynamy – wstawaj! – wyprostuj się jak świeczka. Głowa do góry, ramiona w tył! (…) Teraz najważniejszy jest biust. Podnieś go rękami od spodu… – tak właśnie trzeba stać. Brawo! Ruszamy po linii prostej (idź wzdłuż rzędu klepek albo paneli, nie zbaczaj!). Pomyśl, że taki krok przyda ci się kiedyś na balu (…). Pełen trans – słuchaj siebie, twoje ciało wie lepiej niż ty, o co chodzi! Małe kroczki… Najpierw obcas – potem palce! Pośladki ściągnięte, a ramiona – idą po bokach. Swobodnie, płynnie, niespiesznie… Nogi w kolanach zginaj lekko – zobacz, jak działa ta machina. Poczuj, jak biodra zaczynają się kołysać”.
Po kilku takich spacerach na sucho po domu włączmy muzykę. Właśnie tańczymy. A tańcząc na obcasach, przy okazji wzmacniamy mięśnie posturalne, czyli te odpowiadające za usztywnienie brzucha, pośladków i ud.
Tańczyć każdy może
„Jeśli możesz mówić, możesz śpiewać, jeśli możesz chodzić, możesz tańczyć” – mówi afrykańskie przysłowie, które za życiowe motto wziął sobie światowej sławy tancerz i nauczyciel Pierre Dulaine, współwłaściciel ekskluzywnej szkoły tańca w Nowym Jorku, The American Ballroom Dance Studio, i organizator programu społecznego w państwowych szkołach w Stanach Zjednoczonych (opowiadał o tym film „Wytańczyć marzenia”, w którym rolę Dulaine’a zagrał Antonio Banderas). Biorą w nim udział uczniowie z marginesu”. Ci, którzy mają problemy z prawem, pochodzą z biednych rodzin, zazwyczaj zostają po szkole „w kozie”. To dla nich właśnie Dulaine zorganizował pierwsze warsztaty tańca towarzyskiego. Rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania. Przestępczość spadła, poprawiły się wyniki w nauce i ku zdumieniu sceptyków uczniowie wzięli nawet udział w profesjonalnym konkursie tańca. Jak się okazało, wystarczyło zaufać nauczycielowi, ośmielić się, wyjść na parkiet, dać się porwać muzyce.
A kiedy już złapiemy bakcyla, trudno nam będzie zrezygnować z tańca. Zawsze znajdziemy czas, by wyjść na parkiet i nawet drobne kontuzje nas nie zniechęcą. „Taniec ma w sobie taką siłę rażenia, że człowiek nawet nie czuje, że mu krew płynie z obtartej stopy. Cieszy się, jest szczęśliwy i dzięki temu przeżywa swoje życie bardziej intensywnie” – twierdzi Ania Głogowska, jedna z najbardziej lubianych przez publiczność tancerek w „Tańcu z gwiazdami”. Nie ma jej w obecnej edycji programu, bo przygotowuje wyjątkowe show taneczne „The Best of Broadway”. Ma to być polski spektakl muzyczny na wielką skalę, a tańczyć w nim będą nie tylko młodzi ludzie. Ania widziała mnóstwo tego typu przedstawień w Londynie czy Stanach Zjednoczonych i była pod wielkim wrażeniem występujących tam dojrzałych tancerek. Jej zdaniem, kobiety w pewnym wieku mają większą świadomość swego ciała.
Przełam wstyd
Taniec obnaża duszę – mówią tancerze i dlatego ze zrozumieniem podchodzą do tych, którzy stawiają swoje pierwsze kroki na parkiecie. Wiele osób czuje wówczas skrępowanie, cały czas przeraża ich myśl, że poruszają się sztywno i niezdarnie. Wykonują wtedy kilka znanych sobie ruchów, ale boją się otworzyć i pozwolić, by to muzyka przejęła kontrolę nad ich ciałem. Osoby nieśmiałe, introwertyczne i niepewne często nie potrafią wyrazić siebie i swoich emocji w tańcu. Inne, nawet jeśli nie znają wymaganych kroków, cieszą się muzyką i poddają swobodnie każdemu rytmowi. Sprawny psycholog widząc tańczących, bardzo szybko może postawić diagnozę, kto do jakiej grupy należy.
Tak jest jednak tylko na początku, bo taniec pomaga w przełamaniu wewnętrznych barier. „Z czasem nawet ludzie nieśmiali i zamknięci w sobie potrafią poddać się rytmowi muzyki i wyzwolić emocje. W ten sposób można znaleźć ujście dla swoich problemów. Ucząc się wyrażania siebie w tańcu, uczymy się jednocześnie wyrażania siebie w ogóle. Dobry tancerz będzie umiał lepiej radzić sobie w pracy i w kontaktach z najbliższymi, czyli wszędzie tam, gdzie ma do czynienia z ludźmi” – zapewnia Iwona Pavlović.
I raz, i dwa, i cha-cha-cha
Co zrobić, by zacząć dobrze tańczyć? Najlepiej zapisać się na kurs. Nie ma w tym nic wstydliwego. Polskę opanowała moda na taniec, więc znalezienie takiego, który będzie spełniał nasze wymagania i oczekiwania, nie powinno być dużym problemem.
Nauczyciele tańca radzą, by nie zapisywać się na zajęcia telefonicznie. Lepiej pójść do klubu, poznać instruktorów, zapytać o szczegóły (np. czy są grupy dla ludzi w kwiecie wieku, ile trwają zajęcia, co ze sobą zabrać), a przy okazji przełamać pierwszą barierę wstydu. Takie oswojenie się z nowym miejscem i ludźmi jest bardzo ważne. Dobrze także spojrzeć sobie w oczy w lustrze na sali treningowej. Wyglądamy dziwnie? Nie martwmy się, wszyscy początkujący tak myślą. Co więcej, nawet wybitni tancerze mają czasem problem, by oglądać się na filmach. Za to kiedy tańczą, czują się jak w niebie. Dlatego zamiast rozglądać się na boki i porównywać swoje umiejętności z innymi, skupmy się na krokach i pozwólmy się poprowadzić. Taniec uczy zaufania.
EFEKT MOZARTA
Muzyka dodaje optymizmu
Taniec bez muzyki nie istnieje, bo to w jej rytm się poruszamy. A muzyka, zdaniem naukowców, zmienia człowieka. Koi jego duszę, pobudza wrażliwość, wprawia w stan uniesienia, relaksu. Już Fryderyk Haendel zwykł mawiać: „Ja nie chcę słuchaczy zabawiać, ja chcę, by poczuli się lepiej”. Współcześni naukowcy odkryli m.in., że dźwięki muzyki Mozarta wprawiają nasz mózg w stan alfa, podczas którego przychodzi nam do głowy najwięcej optymistycznych pomysłów (tzw. efekt Mozarta). W dodatku muzyka ma moc uzdrawiającą. Francuski lekarz i muzykolog profesor Fabien Maman dowiódł, że pod wpływem dźwięków w skali od C1 do D2 (środek klawiatury fortepianu) pękają komórki rakowe. Swoje doświadczenie opisał w książce „Rola muzyki w XXI wieku”.
DLA PAŃ W RÓŻNYM WIEKU
A może taniec w klubie fitness?
Tańczyć można nie tylko w klubie tanecznym, ale też w ośrodku fitness. Salsa dla kobiet, taniec rodem z Bollywood, taniec brzucha czy latino dance to najmodniejsze ostatnio zajęcia dla pań w różnym wieku. Plusem jest to, że nie musimy mieć nikogo do pary, a i tak świetnie się bawimy. Każde spotkanie rozpoczynamy rozgrzewką, podczas której przygotowujemy mięśnie do pracy. Potem przez kilka minut ćwiczymy wybrany przez instruktora krok, cały układ, wreszcie powtarzamy wszystko w rytm muzyki. Po kilku miesiącach takich ćwiczeń zauważymy poprawę koordynacji ruchowej. Sposób poruszania stanie się bardziej płynny, sylwetka będzie ładniejsza i ubędzie nam kilka kilogramów.