No votes yet.
Please wait...

Czasami objadanie się zaczyna być przymusową czynnością, nad którą nie sposób zapanować. Dzisaj o tym, kiedy tak się dzieje i co robić, by poradzić sobie z tym problemem,

Prowadzi pan terapię grupową dla osób kompulsywnie objadających się. Kto zgłasza się po taką pomoc?
Przede wszystkim kobiety, bardzo często operatywne, pracowite, dobrze radzące sobie zawodowo, ale nie radzące sobie ze sobą. Zgłaszają się, bo jedzą więcej i częściej, niż chcą. Większość z nich w ciągu ostatnich kilku lat  zdecydowanie przybrała na wadze. Mają za sobą próby ograniczania jedzenia, rozmaite diety, ale wciąż wracają do objadania się. Czynność jedzenia nie służy tylko zaspokajaniu głodu, a zamienia się w opychanie. Staje się przymusem. Takie osoby np. po przyjściu do domu po całym dniu umiarkowanego jedzenia pierwsze kroki kierują do lodówki i potrafią jeść cały wieczór albo podjadają ukradkiem, by domownicy nie komentowali tego w bolesny i denerwujący sposób. Część dokładnie planuje sobie sesje objadania się, myśli o tym w ciągu dnia jak o swego rodzaju nagrodzie za wysiłek i stres. Inne przez cały dzień podjadają, np. słodycze. Jedzenie staje się sposobem na redukcję napięcia. Zastępuje kontakty społeczne, seks i inne przyjemności. Oprócz miłych chwil ulgi, przynosi niestety także cierpienie.

Co sprawia, że panie w końcu postanawiają coś z tym zrobić?
Przychodzi moment, kiedy są gotowe na zmiany, bo czują, że już sobie nie radzą ze sobą. Tyją. Przepełnia je wstyd i poczucie winy, złość i pogarda dla siebie. Niektóre wstydzą się po prostu pójść do sklepu i po raz kolejny kupić o rozmiar większe ubrania, bo nie mieszczą się w te z ubiegłego sezonu. Inne chcą wyjechać na wakacje, ale problemem staje się wyjście na plażę. Jeszcze inne mają dość docinków ze strony otoczenia lub boją się o stan zdrowia.

Jak ma pomóc praca z psychologiem?
Ma przynieść zmianę. Zaczyna się od zdania sobie sprawy z tego, na czym polega kompulsywne objadanie się i jakie są tego konsekwencje, oraz od podjęcia świadomej decyzji o zmianie dotychczasowych zachowań związanych z jedzeniem. Musi to wynikać z wewnętrznych motywacji, dlatego ważne jest, by rozpoznać, co nami steruje. Czy na pewno jest to nasza decyzja, czy raczej spełniamy oczekiwania innych, np. rodziny. Panie uczą się rozumieć psychologiczne mechanizmy objadania się, kontrolować swoje zachowania oraz decydować, czego chcą i co będą robić, a czego nie. Ważna jest nauka radzenia sobie z nieprzyjemnymi uczuciami bez objadania się oraz umiejętność odróżniania głodu od emocji, bo osoby objadające się często utożsamiają jedno z drugim. Emocje, podobnie jak głód, są rodzajem napięcia – automatycznie pojawia się wtedy potrzeba jego zredukowania. Ale najedzenie się daje odprężenie tylko na chwilę, bo zaraz potem pojawiają się wyrzuty sumienia oraz niezadowolenie z siebie i napięcie znowu rośnie.

Wielu osobom z trudem przychodzi rozpoznawanie swoich emocji. Na pytanie, co czują, odpowiadają: „Nie wiem”. W wyniku ćwiczeń z psychologiem uczą się zwracać uwagę, co dzieje się w ich wnętrzu. Czy są spokojne, czy odczuwają niepokój. Przyglądają się, jakie emocje pchają je do jedzenia. U kobiet są to najczęściej złość, frustracja, samotność, poczucie braku wpływu na własne życie. Jeśli te emocje są nieuświadomione, przeżywa się je jako pustkę wewnętrzną, a jedzenie tę pustkę zapełnia.

Dlaczego praca w grupie uznawana jest za efektywniejszą?
Grupa daje wrażenie, że nie jesteśmy sami na świecie. To bardzo poprawia samopoczucie. Liczy się możliwość bycia wysłuchanym. Bywa, że podczas terapii grupowej mówi się o rzeczach, o których nie wiedzą nawet bliscy. Spotkanie terapeutyczne to czas, by podzielić się sobą, zaprosić innych do własnego świata. Każdy człowiek potrzebuje tego, by czasem ktoś z nim pobył przez chwilę. Po to przecież dzwonimy do znajomych, by opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w naszym życiu. Na terapii panie dają sobie nawzajem uwagę – to zbliża, pozwala zaufać. Ludzie, gdy czują się akceptowani, zaczynają o sobie lepiej myśleć. Dzięki spotkaniom w grupie można też w niegroźny dla siebie sposób – bo w życzliwej atmosferze – zobaczyć oczami drugiego człowieka swoje dotychczasowe sprawy, relacje, zachowania. Dowiedzieć się, co inni czuliby w naszej sytuacji.

I lepiej zrozumieć swój problem?
W grupie szybciej uczymy się nowych zachowań i łatwiej podnosimy po upadku. Panie widzą, że jest więcej osób z podobnymi bolączkami i przestają czuć się gorsze. Słuchając opowieści innych, odnajdują cząstkę siebie. Jeśli którejś udało się danego dnia nie obżerać się i jest z siebie dumna, a słyszy, że druga się objadała, uświadamia sobie, że patrzy na nią z mieszaniną współczucia dla człowieka i obrzydzenia dla zachowania. To ją wzmacnia, bo potem przechodząc koło lodówki, będzie pamiętać, co czuła wobec koleżanki. Jeśli osoba słyszała, jak ludzie w grupie, którzy są jej życzliwi, zareagowali, gdy mówiła o swoim objadaniu się, też będzie mocniejsza w swojej decyzji.

Kiedy wraca poczucie kontroli nad jedzeniem?
U części osób trwa to krócej, u innych dłużej. I trudno powiedzieć, co ostatecznie sprawia, że nagle przestają się objadać. U jednych jest to jakiś moment przełomowy, u innych proces codziennej pracy nad sobą. Jedna z pań przestała jeść chałwę, gdy na spotkaniu usłyszała, że to takie słodkie trociny, i się zawstydziła. Inna przestała się objadać, kiedy zdobyła się na odwagę i wyszła z raniącego ją związku, jeszcze inna sprzeciwiła się matce. Była osoba, której pomogło, gdy publicznie podliczyła, że pochłania kilkanaście kilogramów jedzenia tygodniowo. Panie widzą, że niektórym się udaje, i chcą, by w ich wypadku było tak samo. Robią małe kroczki i to im dodaje pewności siebie. Uczą się, jak postępować, gdy przychodzi moment napięciowego jedzenia. Jednym pomaga wejście do wanny, innym – spacer czy poćwiczenie na orbitreku. W pewnym momencie kobiety, zamiast tłumić emocje, odważają się je wyrażać. Któraś sprzeciwi się mamie, wyrazi złość, którą ma w sobie, inna powie w końcu facetowi, czego chce w związku,  a czego nie. Skutecznej walce z obżarstwem zawsze towarzyszą zmiany na lepsze w innych obszarach życia.

Co jest najtrudniejsze w terapii?
Zaufanie, odsłonięcie się przed innymi. Boimy się ich reakcji, tego, że mogą się dowiedzieć o nas czegoś, co uważamy za niewłaściwe, niemożliwe do zaakceptowania. Najciężej jest pierwszy raz powiedzieć otwarcie, co czujemy. Wstydzimy się tego. Potem widzimy, że inni mają podobne emocje, i zaczynamy czuć się bezpiecznie. Mówienie o sobie staje się przyjemnością, dajemy sobie do tego prawo, ktoś nas rozumie.

Czy pacjentki korzystają równolegle z pomocy dietetyka?
Tylko niektóre. Większość nie ma problemu z wiedzą, jak się odżywiać, ale z kontrolą własnych impulsów pchających ich do objadania się. W wyniku terapii chudną jakby przy okazji. Przestają się objadać, czują się bardziej pewne siebie, mają pogodniejsze twarze. Za tym na ogół idzie zmiana w sposobie ubierania się. Jedna z pacjentek, która przez długi czas przychodziła w spodniach, zaczęła nosić spódnice. Najpierw długie, teraz przed kolana. Po prostu poczuła, że może sobie na to pozwolić.

Kto jest najbardziej narażony na kompulsywne objadanie się?
Problem ten bardziej dotyczy osób mniej świadomych tego, co przeżywają, które mają poczucie braku wpływu na swoje życie, trudność w mówieniu „nie”. U kobiet zwykle w tle pojawia się trudna relacja z matką, zbyt ingerującą w życie córki lub przeciwnie, odrzucającą. Córka jest zła na nią, nie odpowiada jej układ, w jakim tkwi, ale znosi go w milczeniu. Złość jest trudnym uczuciem. Niektóre kobiety mają wpojony zakaz jej okazywania. Tłumią ją, bo boją się kogoś zranić, zwłaszcza bliskich. Zauważyłem jedną prawidłowość: podczas terapii najszybciej udało się uporać z objadaniem tym paniom, które miały odwagę powiedzieć innym: „Złości mnie twoje zachowanie”. Gdy świadomie przeżywamy własne emocje, łatwiej jest z nimi coś zrobić, zamiast sięgać po duże ilości jedzenia, by złagodzić napięcie.

Badzo pomogło mi:

– słuchanie wypowiedzi innych uczestniczek spotkań, ich szczerość,
– obdarzenie mnie zaufaniem,
– dyskrecja w naszym gronie,
– sukcesy innych osób  w radzeniu sobie z emocjami i w zmianie sposobu odżywiania się,
– możliwość mówienia o takich swoich problemach, o których nie mogłabym opowiedzieć w innym gronie, nawet wśród najbliższych mi osób.

Uczestniczka terapii grupowej

Dostaję od grupy konstruktywnego kuksańca

„Spotkania uświadomiły mi, jakie jest podłoże mojego objadania się. W historii każdego uczestnika odnajduję cząstkę swoich problemów, ale dzięki temu, że wypowiada się inna osoba, mogę spojrzeć na nie obiektywnie. Jak się okazuje, jesteśmy skłonni usprawiedliwiać każde swoje działanie, ale gdy słyszymy, że inni robią to samo, już nie jesteśmy tacy wyrozumiali. I właśnie dzięki temu możemy naprawdę stanąć twarzą w twarz z naszym problemem.Otrzymuję od grupy wsparcie, a jednocześnie konstruktywnego kuksańca, kiedy zbaczam z kursu, który ma uwolnić mnie od kompulsywnego jedzenia”.

No votes yet.
Please wait...
tłuste jedzenie danie