Jedzenie słodyczy to najprostszy sposób na rozładowanie złych emocji i poprawienie nastroju. Batonem lub ciastkiem najłatwiej zagłuszać frustracje. Jak sobie radzić ze słodkim uzależnieniem?
Słodycze kojarzą nam się z czymś przyjemnym niemal od urodzenia, bywają nagrodą albo pocieszeniem. Pierwszy nasz pokarm – mleko matki – ma słodki smak. Okazuje się jednak, że cukier jest niebezpieczny, bo może uzależnić. Dlaczego?
Słodycze mogą uzależniać, bo kiedy je jemy, podnosi się w organizmie poziom serotoniny, nazywanej też hormonem szczęścia. Serotonina odpowiada za nasz dobry nastrój, poczucie szczęścia, stan relaksu, uspokojenie albo pozytywne pobudzenie. Jej obniżony poziom natomiast współtowarzyszy depresji. Słodycze mogą uzależnić, głównie fizycznie.
Organizm zaczyna kojarzyć słodycze, czyli bodziec, z reakcją, jaką w nim wywołały – np. uczuciem chwilowej przyjemności, błogości, które pojawia się w czasie jedzenia ciastka czy batonika. Poprzez mechanizm warunkowania ciało zapamiętuje te odczucia i w sytuacjach napięcia, podenerwowania domaga się kolejnego pozytywnego bodźca. Organizm koduje sobie ten miły stan i chce go odtwarzać. Większość nawyków wytwarza się na poziomie skojarzeń.
Uzależnienie jest silnym mechanizmem, który powoduje, że człowiek staje się jego niewolnikiem. Nagminne jedzenie słodyczy jest nawykiem, który może się przerodzić w uzależnienie. Czynnikiem, który sprawia, że ludzie się od nich uzależniają, jest mechanizm gratyfikacji. Słodycze stają się nagrodą, przyjemnością, zawsze będącą w zasięgu ręki. – Stać mnie na nią – myślimy. – W przeciwieństwie do innych potrzeb, których nie mogę zaspokoić, co budzi moją frustrację – dopowiadamy już po cichu. – Nie jestem wprawdzie pięknością, ale mogę poprawić sobie humor czekoladką. Nie stać mnie na najmodniejszą w tym sezonie torbę, jest mi z tego powodu smutno, zjem batonik i przez chwilę będzie mi lepiej – tłumaczymy sobie. Im większa frustracja i dyskomfort związane z niezrealizowanymi życiowymi planami, marzeniami, potrzebami czy zwykłymi smutkami dnia codziennego, tym większa potrzeba wynagrodzenia ich sobie.
Badania amerykańskich naukowców wykazały, że biochemia mózgu narkomanów i osób uzależnionych od słodyczy jest podobna – występuje podporządkowane życia nałogowi i poczucie winy.
Mechanizm uzależnienia jest praktycznie zawsze taki sam. Specyficzne funkcjonowanie psychosomatyczne osoby uzależnionej jest niemal identyczne zarówno w przypadku leków, narkotyków, jak i słodyczy. Zawsze mamy do czynienia z uzależnieniem fizycznym, kiedy organizm dopomina się jakiejś substancji, która sprawia, że czujemy się przez chwilę lepiej, i psychicznym – uzależnienie ma nad nami taką władzę, że nie możemy z niego zrezygnować. Uleganie pokusie z kolei powoduje rosnące poczucie winy, które zagłuszamy kolejnym batonikiem lub czekoladką.
Jakie są pierwsze objawy uzależnienia od słodyczy? Co powinno nas zaniepokoić?
Pierwsze objawy to przede wszystkim silna ochota na słodką przekąskę, której nie umiemy sobie odmówić. Mało tego, jesteśmy gotowi przezwyciężyć wszelkie trudności, aby tylko ją zdobyć. Kobieta uzależniona od słodyczy jest w stanie w nocy pobiec w szlafroku na najbliższą stację benzynową po batonik czy przez godzinę przetrząsać każdy kąt w domu w poszukiwaniu czekolady. Potrzeba zjedzenia słodyczy powoduje, że nic innego się nie liczy, wszystko inne musi poczekać. – Nieważne, że spóźnię się do pracy, ale muszę zatrzymać się w najbliższej cukierni i kupić sobie lody. Kiedy ochota staje się nadrzędnym celem, nie jest już dobrze.
Czy osoba uzależniona może sama uporać się z tym problemem, czy bez specjalisty raczej nie da rady?
Są osoby, którym udaje się rozstać z nałogiem w pojedynkę, jednak to nieliczne przypadki. Dopiero pomoc specjalisty sprawia, że ten proces staje się szybszy i łatwiejszy, a także mniej bolesny. Dzięki terapeucie pozbędziemy się uzależnienia w sposób odpowiedni, nie na zasadzie: „Od dzisiaj zero słodyczy!”, lecz stopniowo, etap po etapie. Zawsze można zrobić eksperyment, nim skorzystamy z pomocy specjalisty, i np. umówić się z samym sobą, że dzisiaj zjemy słodyczy o połowę mniej niż zwykle. Jeśli to się uda, jest szansa pokonania problemu bez interwencji z zewnątrz.
Jak wyglądają te etapy?
Pierwszy etap to uświadomienie sobie, że mamy problem. To bardzo trudne, bo wiele osób nie przyznaje się przed sobą, że nie ma nad czymś kontroli, wypiera to. Kolejnym etapem jest zrozumienie, jak ważną funkcję pełnią w naszym życiu słodycze. Po co je jemy, co nam dają, co chcemy dzięki nim osiągnąć? Paradoksalnie musimy zastanowić się nad korzyściami płynącymi z jedzenia słodyczy. Trzeci etap to zdanie sobie sprawy z konsekwencji objadania się słodkościami: przytyłam 15 kg, pogorszyła mi się cera, psują mi się zęby, wydaję na słodycze tyle pieniędzy, że mogłabym sobie za nie kupić wystrzałowy ciuch czy zafundować ekstra zabieg u kosmetyczki itd. Im dłuższą listę stworzymy, tym lepiej, bo będzie ona podstawą do budowania motywacji do rzucenia nałogu. Ważne, aby ta lista była indywidualna. Czwarty etap polega na wyobrażaniu sobie, jak moje życie będzie wyglądać po rozstaniu się z nałogiem: jestem szczupła, mam zdrowe zęby i więcej pieniędzy w portfelu… Kolejnym krokiem jest opracowanie, wspólnie z terapeutą, planu wyeliminowania słodyczy, ale nie natychmiast, lecz stopniowo. Psycholog pomoże osobie uzależnionej stworzyć nowy schemat funkcjonowania – w miejscu słodyczy powinna pojawić się nowa gratyfikacja, np.: „Zjadłam dzisiaj o połowę mnie czekolady niż wczoraj, więc należy mi się nagroda – relaksująca kąpiel”. Kolejnym etapem będzie utrwalenie nowych nawyków. Proces musi być stopniowy, bo jeśli rzucimy nałóg z biegu, po jakimś czasie mogą się pojawić bunt psychiczny i fizyczny organizmu oraz załamanie, czyli powrót do uzależnienia. Terapeuta będzie też czuwał, by w miejsce starego nałogu nie pojawił się nowy, np. zakupoholizm (jeśli za odmówienie sobie czegoś słodkiego będziemy nagradzać się zakupami) czy alkoholizm (może tak się zdarzyć, jeśli zamiast batonikiem będziemy wyciszać się drinkami).
Na jakie przeszkody mogą się natknąć osoby, które chcą definitywnie skończyć z tym nałogiem?
Najpoważniejszą przeszkodą jest zbyt mała motywacja, zbyt małe wsparcie bliskich i słodkie pokusy, które czyhają na każdym kroku.
Co poradzić osobom, które bez słodyczy nie mogą normalnie funkcjonować?
Przede wszystkim wysłałabym je do lekarza. Bo ciągła ochota na coś słodkiego może być sygnałem choroby. Lekarz na pewno zleci badanie poziomu cukru, badanie tarczycy, a także ogólne badanie krwi. Dobrze jest sprawdzić też poziom hormonów, bo jednym z objawów zaburzeń hormonalnych jest właśnie niepohamowany apetyt na słodycze. Warto wiedzieć, że takie stany może wywoływać np. niedobór magnezu w organizmie. Jeśli badania wykluczą chorobę, proponowałabym wizytę u psychologa.