No votes yet.
Please wait...

Kobiety, które mają duży biust i zaokrąglone biodra, są ponętne, jeśli same dobrze się z tym czują – twierdzi Jean Paul Gaultier, słynny francuski projektant mody. I ma rację! Ale jak sprawić, by poczuć się dobrze we własnym ciele niezależnie od wagi?

Kiedy tyjemy, podobno automatycznie maleje nasze poczucie własnej wartości. Niezupełnie. Z moich obserwacji wynika, że samoocena zależy w dużej mierze od tego, od jak dawna ktoś ma nadwagę i czy utył jako dorosły człowiek, czy borykał się z otyłością już w dzieciństwie. Każda z tych osób będzie potrzebować nieco innej terapii. Poczucie własnej wartości jest mocno związane z obrazem siebie, który kształtuje się we wczesnym dzieciństwie. Może on być pozytywny lub negatywny. Jeśli ktoś od dziecka był inny, grubszy niż rówieśnicy i, w jego pojęciu od nich gorszy, to będzie mieć niską samoocenę niezależnie od wskazań wagi. Natomiast osoba o mocnym poczuciu własnej wartości, która dopiero jako dorosła przybierze na wadze, prędzej pomyśli o sobie: jestem fajna, ale mam trochę za dużo kilogramów i muszę coś z tym zrobić. Ona bardzo szybko osiągnie cel.

A jak pójdzie „grubasce od dziecka”?
Najpierw musi zmienić sposób myślenia o sobie. Bez tego zrzucenie wagi nic nie pomoże, a z pewnością będzie dużo trudniejsze. Osoby otyłe od dziecka wierzą, że kiedy uda im się pozbyć nadwagi, to wszystko się zmieni: będą poznawać ciekawych ludzi, znajdą lepszą pracę, zakochają się… Tymczasem waga spada i… są rozczarowane, bo nie ma w ich życiu radykalnych zmian. Wówczas wracają do dawnego stylu życia i odżywiania, przez co znów tyją. Koło się zamyka. Ich kompleksy są związane z obrazem siebie, a nie z kilogramami.

Jak zatem rozprawić się z kompleksami?
Trzeba pamiętać, że wynikają one z negatywnej postawy wobec siebie. Spotkanie z terapeutą działa jak lustro – osoba otyła ma okazję świadomie i w bezpiecznych warunkach dowiedzieć się czegoś o sobie i stopniowo nad tym pracować. U osób z nadwagą wywodzącą się jeszcze z dzieciństwa zmiana samego stylu odżywiania przypomina odśnieżenie zaledwie wierzchołka góry lodowej. Aby poprawić obraz siebie i swoją samoocenę, trzeba sięgnąć głębiej. Postawa danej osoby zależy od jej myśli na własny temat, a te  zależą od tego, co słyszała w dzieciństwie, jak wypadała na tle rówieśników, jakie standardy kulturowe panują w jej kraju. Myślenie o sobie w negatywny sposób wywołuje konkretne emocje, np. gniew albo lęk. I dopiero emocje kształtują zachowania: rezygnację z życia towarzyskiego, sięganie po słodycze. Samo powiedzenie sobie: „Od dziś się zmieniam! Zacznę dietę i nauczę się asertywności!” nic nie pomoże, bo to właśnie jest zaczynanie całego procesu przemiany od końca, czyli od zachowań.

To trochę denerwujące, że znowu ktoś każe mi pracować nad sobą, że znowu to ja muszę coś ze sobą zrobić. Pani pacjenci się nie buntują?
Owszem, w pierwszej chwili można tak zareagować. Ja jednak uświadamiam moim pacjentom, że zajęcie się sobą nie ma być karą, lecz przyjemnością. Po trzech miesiącach spotkań są już wyczuleni na własne potrzeby i zaprzyjaźnieni ze sobą… Bo osoby otyłe od dziecka są przekonane, że muszą jakoś społeczeństwu wynagradzać swoją inność, niejako za nią przepraszać. Prawie każda z nich ma typową osobowość dawcy – są uczynne, koleżeńskie, bardzo empatyczne i zazwyczaj wykorzystywane przez najbliższych. Od ośmiu lat pracuję z ludźmi otyłymi i zawsze pierwsze spotkanie terapeutyczne rozpoczynam pytaniem o hierarchię wartości. Prawie wszyscy stawiają siebie na ostatnim miejscu. Za rodziną, dziećmi, partnerem, przyjaciółmi… Dopiero tam hen daleko są ich własne potrzeby. Rozpoczęcie terapii i praca nad własnymi kompleksami to jest właśnie zmiana tej hierarchii i postawienie siebie na znaczącym miejscu.

A jeśli ktoś nie lubi siebie?
W mojej pracy często używam metafory ogrodu. Wyobraźmy sobie, że ktoś wchodzi po długiej i srogiej zimie do swego ukochanego ogrodu… Może być tak, że rozejrzy się wokół i stwierdzi: ale tu brzydko, wszystko zarosło, nie cierpię tego ogrodu i nie mam zamiaru zajmować się nim, więcej tu nie wrócę! Tak niektórzy podchodzą do pracy nad sobą i to jest niedobre. Jest też druga skrajność, wchodzę do ogrodu i oszukuję się: nie jest tak źle, włożę tylko różowe okulary i wszystko będzie wyglądać super! Aby mieć właściwe podejście do własnego ciała, do siebie i do odchudzania, trzeba wyobrazić sobie, że po wejściu do ukochanego ogrodu dokładnie przyglądam się wszystkiemu, oceniam, co trzeba naprawić, zakasuję rękawy i biorę się do roboty. A potem siadam na leżaku, podziwiam efekty swojej pracy i wypoczywam. To jest zdrowe podejście.

Trzeba się sobie po prostu krytycznie przyjrzeć?
Może to zabrzmi absurdalnie, ale wiele osób, które są otyłe od lat, nawet nie wie, jak naprawdę wygląda. Bazują na takim obrazie siebie, jaki przechowują w głowie. Jak o sobie myślą, tak wyglądają… A przynajmniej tak im się wydaje. Dlatego unikają obiektywu, nie filmują się, nie patrzą w lustro. A jak już zerkną, to od razu krzyczą: „Boże, jak ja wyglądam! Dramat!”. To jest trochę tak, jak z banknotami – spoglądamy na nie kilkanaście razy w ciągu dnia, ale nie potrafimy powiedzieć, czyje wizerunki widnieją na poszczególnych. Zawsze zachęcam do tego, by pracę nad kompleksami rozpocząć od krytycznego spojrzenia w lustro na siebie nago.

Czy to, co zobaczę, nie zniechęci mnie do podjęcia wyzwania?
Nie, jeśli spojrzy się jak rzeczoznawca, który ocenia rzeźbę. Patrzy na to, co wymaga poprawy, ale też zauważa zalety. Nawet odpowiedni dobór słów i określeń ma znaczenie. Zamiast obwisły brzuch, lepiej pomyśleć, że jego mięśnie wymagają wzmocnienia. Świadomość realnego wyglądu jest tak samo ważna, jak pozytywne nastawienie do ciała.

Czy wtedy łatwiej będzie przełknąć przytyki i złośliwości na temat nadwagi?
Będzie o tyle łatwiej, że dzięki terapii i wyższej samoocenie osoba otyła nauczy się asertywnych zachowań. Jeśli usłyszy na swój temat komentarz: „Nie wysyłajcie jej do magazynku, bo tam jest tak wąsko, że się nie zmieści” – to, znając swoje realne gabaryty (jeśli rzeczywiście się tam nie zmieści), odpowie spokojnie: „Faktycznie, nie zmieszczę się. Lepiej będzie, jak pójdzie ktoś inny”, czym skutecznie utnie dalsze żarty na swój temat. Jeśli zaś słyszy złośliwe docinki, zareaguje słowami: „Nie życzę sobie, żebyście tak mnie traktowali” lub „Proszę nie mówić do mnie w ten sposób”. Trzeba pamiętać, że słowny ostracyzm to też jest rodzaj przemocy i nikt nie ma prawa nikogo krzywdzić w ten sposób! Niektóre osoby z nadwagą wypracowały sobie taki rodzaj zachowań obronnych, że zawczasu żartują same z siebie, by uprzedzić ewentualne docinki innych. Bywa jednak, że poczucie humoru na własny temat jest spowodowane dystansem do siebie i raczej wysoką samooceną. Dlatego daleka jestem od twierdzenia, że każda dusza towarzystwa z nadwagą jest zabawna tylko dlatego, by chronić się przed żartami innych.

A kiedy zaczyna chudnąć, staje się  uszczypliwa i wredna… Brak endorfin sprawia, że zmienia oblicze.
Endorfiny wydzielają się z wielu powodów, nie tylko dzięki żywności. Nawet myślenie o czymś miłym sprawia, że wzrasta ich poziom. Potoczne myślenie, że „chudy (chudszy) to wredny” związane jest raczej z tym, że wraz z chudnięciem rośnie pewność siebie. Kiedy osoba otyła odzyskuje kontrolę nad swoją wagą, widzi, że zaczyna mieć wpływ na swój wygląd, rośnie wiara we własne siły i samoocena. Daje sobie prawo do takiego zachowania, jak inni szczupli. Wtedy też ma dość odwagi, by odmówić komuś, odpowiedzieć na docinki. Idąc korytarzem śmielej patrzy ludziom w oczy i chodzi wyprostowana. To wszystko są dobre sygnały nabierania pewności siebie, a nie stawania się wrednym z powodu chudnięcia. Przemiana z osobowości dawcy zawsze będzie bolesna i źle postrzegana przez liczne grono naszych dotychczasowych biorców.

BĄDŹ DOBREJ MYŚLI:
Jeśli chcesz skutecznie i trwale schudnąć, powinnaś zmienić sposób myślenia.

Oto niektóre hasła stosowane przez psychoterapeutów:

1. Zamiast szukać diety, poszukaj pomocy! Otyłość jest chorobą i to żaden wstyd przyznać się, że nie potrafisz sama się z nią uporać.

2. Nie myśl, że nie wolno ci czegoś zjeść! Wszystko ci wolno, tylko pewne rzeczy bardziej się opłaca jeść, a inne mniej. Sama oceń, z czego masz więcej korzyści.

3. Przestań powtarzać, że musisz schudnąć! Prawda jest taka, że jak się uprzesz, to możesz ważyć nawet 300 kg i nikt nic z tym nie zrobi.  Pytanie, czy ty tego chcesz.

4. Zamień słowa: „walka z nadwagą” lub „muszę coś ze sobą zrobić!” na „mogę i chcę coś zrobić dla siebie”.

5. Nie próbuj na siłę polubić siebie! Jeśli chcesz zrobić pierwszy krok do zmiany stylu życia, powinnaś najpierw siebie poznać. Jaka naprawdę teraz jesteś?

No votes yet.
Please wait...