No votes yet.
Please wait...

Ćwiczenia nie muszą wiązać się z wysiłkiem, nie potrzebujesz też na nie zbyt dużo czasu. Wystarczy, że będziesz się jak najwięcej ruszać, wykonując różne codzienne czynności. Pamiętaj o treningach szczególnie  zimą, kiedy łatwo o nadmierne kilogramy.

Pamiętasz bajkę o Królowej Śniegu? Uprowadziła małego Kaja hen, daleko od jego przyjaciółki Gerdy. Gerda nie dała sobie w kaszę dmuchać i, pokonując rozmaite przeszkody, dotarła do lodowego pałacu Królowej Śniegu, w samo serce zimy. Odzyskała przyjaciela i wszystko dobrze się skończyło. Niestety – nie dla nas. Od tamtej pory bowiem wszystkie kobiety, jako następczynie Gerdy, narażone są na perfidną zemstę: gdy trwa zima, przybierają na wadze…

Zdradliwe przysmaki

Ta pora roku nie ułatwia nam życia. Dni są krótkie i zimne, buty ciężkie, na głowę pada, pod nogami ślisko od marznącej brei… Jedyny ratunek to zaszyć się w cieplutkim mieszkanku, zwinąć w kłębek na kanapie i opatulić kocem. Herbatka z malinami albo kubek parującej czekolady, jakieś ciasteczka do chrupania i ciekawa książka. Równie przyjemne mogą się okazać pogaduszki w przyjaznym gronie – długi wieczór, grzane wino, duża porcja smakowitej lazanii. Grudniową niepogodę i ciemności złagodzą nam również święta: wielogodzinne biesiadowanie z rodziną, bigos, makowiec, pierniki.

Niestety – nim zima minie, wszystkie te pocieszanki okażą się zdradzieckie. Spódniczka niepostrzeżenie zrobi się przyciasna, z trudem zaczniesz wbijać się w ulubione dżinsy, organizm coraz częściej będzie się domagał czekolady, a na wiosnę zaszokuje cię odkrycie, że potrzebujesz ciuchów o rozmiar większych niż przed rokiem. Zanim to nastąpi, możesz jednak zrobić coś, aby po zimie nosić ubrania o rozmiar mniejsze. Przynajmniej spróbuj.

Prace domowe

Zżymasz się na samą myśl o ruchu? Do siłowni daleko i nie zachęca cię perspektywa brnięcia tam przez zasypane śniegiem ulice ani wracania po zmroku, który zapada już w połowie dnia? To rzeczywiście mało przyjemne. Zrób więc sobie siłownię w domu! Nie potrzeba do tego żadnych skomplikowanych urządzeń ani przestrzeni. Wystarczy kuchnia, w której i tak spędzasz co dzień sporo czasu. Przekonasz się, że puszki z zielonym groszkiem albo z kukurydzą doskonale zastępują hantle, a sięgając do kuchennych szafek możesz zarówno wspinać się na palce (ćwiczysz łydki!), jak i przykucać (kształtujesz uda!). Przy okazji odciążysz kręgosłup, który bardzo nie lubi, kiedy się schylasz. Im mniej atrakcyjne są prace domowe, tym bardziej skuteczne w spalaniu kalorii. Możesz to sprawdzić na własnym przykładzie.

Któż z nas lubi odśnieżanie? Zanim po raz kolejny zaczniesz wiercić o to dziurę w brzuchu mężowi albo synom – sama weź łopatę. To żadna ujma. Potraktuj tę pracę (nie przeczę: ciężką) jako szansę. Pozbywając się zwałów śniegu sprzed domu, pozbędziesz się też zwałów tłuszczu z bioder i brzucha. Ponieważ o tej porze roku spędzasz w domu więcej czasu niż kiedy indziej, przyjrzyj się uważnie twojej przestrzeni życiowej. Czy nie zasługuje na gruntowne porządki? Wyciągnij ze schowka odkurzacz i… stop! Zanim go włączysz, omieć dywany wzrokiem – z pewnością wypatrzysz jakieś większe paprochy. Pozbieraj je ręką, pamiętając o przykucaniu nad każdym. Dopiero teraz włącz odkurzacz. Zmieniaj końcówki, docierając do najtrudniej dostępnych zakamarków. Ileż się przy tym trzeba nagimnastykować, prawda?

Zaprzyjaźnij się z wrogiem

W długie zimowe wieczory miło zatopić w lekturze i oderwać od szarej rzeczywistości. Warto przy okazji przypomnieć sobie, co mówiła ci mama: że nie czyta się przy jedzeniu! Parafrazując tę zasadę – nie jedz przy czytaniu. Możesz natomiast ćwiczyć. Siedząc czy leżąc, napinaj kolejno poszczególne mięśnie. Z pewnością przyda im się trochę ruchu.

Telewizor także nie musi być twoim wrogiem. Jeśli nie sięgasz po czipsy czy orzeszki w czekoladzie, oglądanie ulubionego serialu może się okazać świetną alternatywą dla siłowni. Zejdź z kanapy i połóż się na dywanie – śledząc losy bohaterów, wykonuj nogami „nożyce” albo „rowerek”. Nie wierzysz? Spójrz na nienaganną od lat sylwetkę Heleny Vondrackowej, która chętnie mówi w wywiadach, że w taki właśnie sposób ogląda telewizję. Nie traci czasu, a zyskuje na urodzie.

Możesz też umawiać się z koleżanką na wspólne ćwiczenia przed telewizorem, np. raz u ciebie, raz u niej. Ćwiczcie według instrukcji Carmen Electra albo J.Lo, nagranych na płycie dvd.

Nie chcesz, ale musisz

Niestety – bez względu na pogodę i nastrój, od czasu do czasu trzeba opuścić ciepłe mieszkanko. Mogłabyś, oczywiście, przynajmniej część drogi do pracy pokonywać pieszo, ale wiadomo, że w zimowych warunkach nie brzmi to szczególnie zachęcająco. Jest jednak wyjście. W autobusie, tramwaju czy metrze trudno byłoby maszerować, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by i tu dbać o sylwetkę. Im dłuższa trasa, tym więcej czasu możesz poświęcić mięśniom brzucha: napinaj je i licz w myślach – na przykład do dziesięciu. Rozluźnij mięśnie i powtórz ćwiczenie. Spodobało się? Kontynuuj więc w pracy, gdy już zasiądziesz przy swoim biurku – oczywiście, dotarłszy na piętro nie windą, ale po schodach. Wykorzystaj też przerwę na lunch, zwłaszcza, jeśli znów zapomniałaś zabrać z domu pojemniczek z sałatką własnej roboty. Zignoruj biurowy catering i pobliskie sklepy. Wybierz się do odległego baru albo idź na zakupy o dwie przecznice dalej niż zwykle. Uważasz, że brakuje ci na to czasu? Sprawdź, jak wykorzystujesz ten, który masz. Każdego dnia możesz spokojnie wygospodarować co najmniej pół godziny na marsz – uskładasz to z pięciominutowych odcinków, np. dom-przystanek autobusowy, przystanek autobusowy-praca, praca-sklep.

Radość nie tylko o poranku

Pozwól sobie na eksperyment: przestaw budzik i wstań wcześniej niż zwykle. Przecież o szóstej rano nie będzie bardziej ciemno niż o siódmej, ty zaś zyskasz dodatkową godzinę i sporo energii. Kto wie; może to ci się na tyle spodoba, że zechcesz eksperyment powtórzyć? Co prawda, początkowo trudno wyplątać się z przytulnego kokonu ciepłej kołdry, ale coś za coś. Chyba nie chcesz, aby twoje ciało zaczęło przypominać twoją kołdrę – dużą, grubą i pikowaną?

Co możesz zrobić, gdy już wstaniesz z łóżka? Wszystko, cokolwiek zechcesz! Jeśli nie masz ochoty na standardową gimnastykę poranną, włącz radio i tańcz. Kiedy ostatnio tańczyłaś? Prawda, że dawno temu? Taniec o poranku, w piżamie, to znakomity sposób na rozpoczęcie dnia. Rozruszasz się, obudzisz uśpione endorfiny i w doskonałym nastroju przystąpisz do pracy. A może przyłączy się mąż? Jeśli rano trudno go zdopingować (my, kobiety, jesteśmy o wiele bardziej zdyscyplinowane i rozsądne – nieprawdaż?), wybierz inną porę. Nie musicie iść do klubu, tańczcie w domu, mając do wyłącznej dyspozycji cały parkiet. Taniec to nie tylko przyjemna rozrywka. To także wyjątkowy sposób na przypomnienie sobie i okazanie nawzajem, jak to dobrze, że ze sobą jesteście. Poruszanie się we wspólnym rytmie, trzymanie się w objęciach, bliskość ciał – od tańca bardzo łatwo i bardzo przyjemnie przechodzi się do innej, znacznie intensywniejszej formy spalania kalorii we dwoje. Seks o poranku? Dlaczego nie…

No votes yet.
Please wait...