Talia osy, wąskie biodra, smukłe nogi… to marzenie każdej kobiety. Czasami jednak zamienia się ono w obsesję i prowadzi do groźnej, wyniszczającej ciało i psychikę choroby – anoreksji. Zapada się na nią niepostrzeżenie, dlatego… bądź czujna!
Przybywa osób cierpiących na tę dolegliwość. Dotyka ona głównie dziewczyn w wieku 11–21 lat, ale zaczęła pojawiać się również u kobiet starszych. Coraz częściej chorują też na nią mężczyźni (5–10 proc. pacjentów).
Na rozwój anoreksji wpływa z jednej strony rozpowszechniony w mediach ideał szczupłej sylwetki, z drugiej – sytuacja rodzinna pacjentów. Najczęściej chorują córki ambitnych rodziców, stawiających duże wymagania, ale rzadko chwalących i okazujących czułość. Czują one wielką potrzebę akceptacji otoczenia. Aby zasłużyć na pochwałę, starają się być idealne pod każdym względem – pilnie się uczą lub pracują, osiągają sukcesy, dbają o sylwetkę, ale ponieważ męczy je poczucie niskiej wartości i nadmierny perfekcjonizm, są ciągle z siebie niezadowolone.
Na chorobę tę cierpią też dzieci rodziców nadopiekuńczych – ze strachu przed dorosłością, do której nie są przygotowane. Anoreksja bywa ponadto wynikiem zaburzeń osobowości, np. odrzucenia własnej seksualności. Zaniepokojona swoimi krągłościami nastolatka odchudza się wówczas po to, aby zachować dziecięcą sylwetkę.
Niewinne początki dramatu
Najpierw dziewczyna planuje zrzucić np. 5 kg. Gdy jej się to udaje, odczuwa satysfakcję, ale i niedosyt. Uważa, że stać ją na więcej i postanawia schudnąć o jeszcze kilka, potem o następnych parę… Coraz bardziej ogranicza jedzenie, eliminując kolejne potrawy, z każdym dniem też intensywniej się gimnastykuje. Z czasem zaczyna się głodzić, wyznaczając sobie na dzień np. 500 kalorii. Sądzi, że jak osiągnie określoną wagę, będzie mogła powiedzieć „dość”, ale prawda jest inna – ona już nie potrafi przestać się odchudzać. Wydaje się sobie gruba, mimo że coraz bardziej przypomina szkielet. Anorektyczka, nawet gdy waży 35 kg, dostrzega u siebie „okropne fałdy tłuszczu”, ma bowiem zaburzony obraz samej siebie.
Udana walka z głodem daje jej satysfakcję. Chora zyskuje poczucie kontroli nad częścią swojego życia – czyli nad jedzeniem i własnym ciałem. Czerpie siłę z tego, że jej starania dają efekty. Z drugiej strony, panicznie boi się utracić tę kontrolę. Obsesyjnie się waży, liczy każdą kalorię, zapisuje wszystkie wykonywane ćwiczenia i podsumowuje, ile dzięki nim spaliła. Potrafi wpaść w rozpacz, gdy waga wskaże, że przytyła 10 deko. Zaostrza wtedy głodówkę, prowokuje wymioty lub sięga po środki przeczyszczające. Im bardziej męczy ją głód, tym silniej z nim walczy. Wyszukuje sobie dużo zajęć, by o nim zapomnieć. Udaje jej się odciąć od tego uczucia, ale też od innych: zmęczenia, bólu, chłodu itp. Staje się zobojętniała na wszystko, myśli jedynie o jedzeniu. Odsuwa się od ludzi. Z czasem ogarnia ją coraz większy smutek, poczucie beznadziejności, pustki… Często wpada w depresję.
Stopniowe wyniszczanie
Anoreksja doprowadza do poważnych zaburzeń w pracy organizmu. W wyniku niedożywienia dochodzi do anemii i zwolnienia pracy serca. Dłonie i stopy zaczynają puchnąć i nadmiernie się pocić, często pojawiają się też wzdęcia i zaparcia. Układ hormonalny przestaje normalnie funkcjonować i w pewnym momencie zanika miesiączka. Chora poza tym coraz płycej oddycha, cierpi na bóle i zawroty głowy, bezsenność. Jej kości atakuje osteoporoza i rozwija się w szybkim tempie. Wyraźnie zmienia się też wygląd anorektyczki. Nie tylko jest ona bardzo chuda, ma sterczące kości, ale jej włosy stają się matowe i garściami wypadają. Skóra się łuszczy, nabiera ziemistego koloru, na twarzy i ciele pojawia się meszek. Paznokcie się łamią, chora zaczyna też tracić zęby.
Nieleczona anoreksja prowadzi do skrajnego wycieńczenia organizmu i w efekcie do śmierci. Narządy po prostu przestają funkcjonować i nie udaje się już pobudzić ich pracy. Chore umierają też na zawał serca, wiele z nich popełnia samobójstwo. Dzisiejsze metody terapii pozwalają uratować duży odsetek osób cierpiących na anoreksję, ale i tak umiera co dziesiąta…
Nie przegap sygnałów
Powodzenie terapii w dużej częście zależy od tego, jak szybko anorektyczka trafi do specjalisty – lekarza lub psychologa. Ponieważ sama długo nie dostrzega swojej choroby, a jeśli nawet zdaje sobie z niej sprawę, to nie chce z nią walczyć, czujność powinni wykazać przede wszystkim rodzice. Nie należy czekać do momentu, aż pojawią się objawy zaawansowanej anoreksji (bo wtedy osoby chorej często nie udaje się już uratować). Niepokój powinna wzbudzać przesadna dbałość córki o dietę i gimnastykę, odmawianie jedzenia, ciągłe ważenie się, odsunięcie się od przyjaciół, przyłapanie jej na wymiotach lub stosowaniu środków przeczyszczających. Należy pamiętać, że anorektyczki stosują różne zabiegi, aby odsunąć od siebie podejrzenia bliskich o chorobę, zabierają np. duże śniadanie do szkoły lub pracy i kłamią, że je zjadły, choć wyrzuciły do kosza. Chętnie też biorą w domu udział w przygotowywaniu posiłków, ale… nie chcą nic spróbować, zapewniając, że zrobiły to już wcześniej! Również nadmierna pedanteria i perfekcyjne podchodzenie do nauki powinny zastanowić rodziców – osoby chore na anoreksję często podobnie obsesyjnie, jak do przestrzegania wyznaczonej sobie diety, przykładają się do lekcji.
Jak reagować
Mówienie chorej osobie, że źle wygląda, i namawianie jej do jedzenia nic nie daje, a jedynie rodzi w niej bunt. Nie należy też jej oskarżać ani krytykować, bo jeszcze bardziej zamknie się w sobie. Anorektyczka nie potrzebuje oceniania, ale zrozumienia i akceptacji. Trzeba zapisać ją do lekarza lub psychologa i powiedzieć wyraźnie, że badania są konieczne. Wytłumaczyć, iż potrzebujemy tej wizyty, bo się o córkę niepokoimy i robimy to z miłości do niej. Jeśli choroba jest w zaawansowanym stadium, cierpiące na nią osoby kieruje się do szpitala, gdzie karmione są „na siłę”. To jednak ostateczność, służąca ratowaniu życia, bo tygodnie spędzone na sali z innymi anorektyczkami nie sprzyjają wyjściu z błędnego koła tej choroby.
Leczenie anoreksji trwa tym dłużej, im dłużej się ona rozwijała. Wymaga współpracy wielu specjalistów – psychologa, psychiatry, dietetyka, często też endokrynologa, ginekologa. W terapii powinni uczestniczyć także najbliżsi chorej. Leczenie wymaga ogromnej cierpliwości. Anorektyczka często się buntuje, bywa rozdrażniona, przykra w zachowaniu. Męczy ją strach przed przytyciem. Trzeba ją uspokajać, spokojnie tłumaczyć, że chodzi tylko o osiągnięcie koniecznej dla zdrowia wagi. Pozostając w ciągłej współpracy z terapeutą, jak najwięcej, życzliwie i w umiejętny sposób rozmawiać. Podstawą powodzenia jest bowiem przywrócenie odpowiednich, pełnych ciepła relacji w rodzinie.
Uwaga – szkodliwe blogi
W Internecie powstaje coraz więcej stron www (także w języku polskim), propagujących anoreksję jako styl życia, zgodnie z tzw. ruchem „pro-ana”. Osoby, które je prowadzą, same chore, udzielają innym wskazówek, co zrobić, by osiągnąć sylwetkę wieszakowatych modelek. Podpowiadają przeróżne, często bardzo dziwaczne sposoby, jak szybko spalić kalorie. Prowadzą dzienniki, w których opisują swoją codzienną walkę z głodem. Nazywają siebie motylkami. Szkodliwość tych blogów jest ogromna. Zwiększają m.in. motywację dziewczyn do trwania w anoreksji oraz dają im poczucie akceptacji i przynależności do grupy.
Zwolenniczki ruchu „pro-ana” wyznają łacińską maksymę „Quod me nutrit, me destruit” (czyli „Co mnie żywi, to mnie niszczy”). Często zapisują sobie to hasło lub wręcz tatuują na spodzie dłoni. Noszą poza tym na ręce czerwoną opaskę, jako znak rozpoznawczy. Bądź czujna, jeśli zobaczysz takie symbole u swojej córki. A jeśli sama zaglądasz na takie blogi, pamiętaj, jak groźną chorobą jest anoreksja i nie daj się wciągnąć namowom dziewczyn, które je prowadzą.