Nie pozwól ani sobie, ani nikomu z twoich bliskich ulec tej chorobie. Powiedz jej „stop”, zanim będzie za późno. Ignorowana, potrafi całkowicie zrujnować zdrowie i psychikę.
Atakuje przede wszystkim bardzo młode kobiety, ale nie tylko. Choruje na nią również wiele trzydziesto- i czterdziestolatek, a nawet pań w starszym wieku. Zaburzenie to pojawia się też, choć dużo rzadziej, u mężczyzn. Podobnie jak w wypadku anoreksji, cierpiących na bulimię z roku na rok przybywa. Szacuje się, że jej objawy występują u co setnej kobiety!
Nie oznacza to jednak, że choroba ta jest czymś nowym – przeciwnie, pojawiła się już w starożytności. Podczas wystawnych uczt Rzymianie opychali się tak bardzo, że musieli zwracać to, co zjedli, by móc pochłaniać kolejne potrawy. Istniały nawet specjalne pomieszczenia do tego celu, zwane vomitoriami. Część biesiadników – wśród nich także kilku cesarzy – w ten sposób z czasem zapadało na bulimię. Wtedy jednak nie wiedziano, jak niebezpieczna jest to choroba. Jej podstępne oblicze odkryto i opisano dopiero 30 lat temu.
Błędne koło
Zwykle zaczyna się od tego, że dziewczyna chce schudnąć i ogranicza jedzenie. Z drugiej strony, czuje silny, czasem nieopanowany głód. Gdy go zaspokoi, ma wyrzuty sumienia. Boi się, że utyje, i chce się pozbyć tego, co zjadła. Próbuje sprowokować wymioty, a z czasem traktuje je jako sposób na swoje problemy. Napady wilczego głodu zdarzają się coraz częściej, nawet kilka razy w tygodniu, a chora za każdym razem wkłada sobie po nich palec do gardła, by zwrócić pochłonięte jedzenie. W zaawansowanej bulimii zwykle nie musi już tego robić – wymioty pojawiają się same natychmiast po jedzeniu.
Bulimiczka żyje z narastającym poczuciem winy. Z jednej strony czuje do siebie wstręt dlatego, że się objada, z drugiej – dlatego, że wymiotuje. Wstydzi się swoich zachowań, próbuje ukryć je przed otoczeniem, boi się, że zostanie przyłapana. Nie potrafi jednak przerwać tego błędnego koła. Po pierwsze: bo w chwilach napadu głodu zupełnie nie panuje nad sobą – może nieświadomie pochłaniać kilka, a nawet kilkanaście tysięcy kalorii w ciągu jednego ataku. Dopiero po chwili wpada w panikę. Po drugie, jest od swoich wymiotów uzależniona, stają się one nawykiem. Dają na krótki czas spokój, poczucie ulgi, czystości i kontroli nad sytuacją oraz zmniejszają strach przed przytyciem.
Czym to grozi?
Choroba w ciągu kilku lat potrafi całkowicie zniszczyć psychikę i organizm. Bulimiczka uważa siebie za odmieńca, wybryk natury i, ukrywając swój problem, czuje się coraz bardziej samotna. Wpada w apatię, przygnębienie, potem w głęboką depresję. Towarzyszą temu dolegliwości fizyczne: zawroty głowy, osłabienie, bóle mięśni, gardła, przewlekła biegunka lub zaparcia. Częste wymiotowanie (niektóre chore robią to nawet kilka razy w ciągu dnia) prowadzi do wielu poważnych zaburzeń. W wyniku działania kwasów żołądkowych niszczy się szkliwo zębów i bardzo szybko rozwija się głęboka próchnica, chorują też dziąsła. Dochodzi poza tym do utraty elektrolitów w organizmie, co powoduje rozchwianie pracy serca i nerek. Bulimiczka przeważnie cierpi też na anemię, odwodnienie, nierównowagę hormonalną (ma nieregularne miesiączki albo całkiem one zanikają), a nierzadko zapada na hipoglikemię, wywołującą m.in. drżączkę, ogromną potliwość, rozszerzenie źrenic, zaburzenia widzenia. W rezultacie tych zaburzeń może dojść do śmierci, nawet w bardzo młodym wieku.
Trudno ją rozpoznać
Bulimiczki, w przeciwieństwie do anorektyczek, zwykle zdają sobie sprawę ze swojej choroby. Bardzo im ona doskwiera. Czują się zmęczone obsesyjnym myśleniem o jedzeniu i ukrywaniem swoich problemów przed otoczeniem. Bardzo pragną pomocy, ale boją się o nią poprosić, w obawie, że zostaną wyśmiane, uznane za dziwadła.
Najważniejsze jest więc, aby ten opór przełamać. Bardzo dużo zależy od życzliwości otoczenia. Rozejrzyj się wokół siebie. W przeciwieństwie do anoreksji, bulimia nie objawia się ostrym chudnięciem, dlatego chorym zwykle znacznie dłużej udaje się ją ukryć.
Jeśli jesteś matką (lub mieszkasz pod jednym dachem z bulimiczką), twój niepokój powinno budzić przede wszystkim częste chodzenie córki (siostry, koleżanki) do toalety (zwłaszcza zaraz po posiłku), i dobiegające stamtąd odgłosy wymiotów, a także następujące objawy:
- ciągłe mówienie przez nią o diecie;
- znikanie dużej ilości jedzenia z kuchni;
- niezwykle intensywne (nawet po kilka godzin dziennie) uprawianie ćwiczeń fizycznych;
- blizny na dłoniach (od wywoływania wymiotów), nadmierna bladość;
- widocznie powiększone gruczoły ślinowe;
- częste skargi na złe samopoczucie.
Gdy zauważysz u bliskiej osoby te symptomy, zapisz ją do lekarza i uprzedź ją, że określonego dnia razem tam idziecie (jej samej raczej zabraknie odwagi). Uważaj jednak, by jej nie krytykować, okaż uczucie, troskę, np. „Niepokoję się, że już trzeci raz wymiotujesz po obiedzie, bardzo cię kocham, chcę, żebyś była zdrowa, dlatego pójdziemy na badania”.
PRZEŁAM STRACH
Jeżeli podejrzewasz u siebie bulimię, ale ukrywasz ją przed światem, pamiętaj, że nie jesteś sama ze swoim problemem. Na chorobę tę cierpi w tej chwili tak dużo osób, że coraz więcej psychologów specjalizuje się w zaburzeniach odżywiania. Wystarczy, że poszukasz ich w swoim otoczeniu albo po prostu zgłosisz się do najbliższej Poradni Zdrowia Psychicznego. Na pewno uzyskasz tam pomoc. Nikt nie potraktuje cię jak „wybryk natury” (jak często nazywają siebie bulimiczki), przeciwnie, spotkasz się z dużym zrozumieniem.
Szanse wyleczenia
Terapię dobiera się dla każdego indywidualnie. U jednych wystarczy kilka miesięcy, u innych potrzeba lat. Na bulimię w dużej części zapadają osoby, które wcześniej zmagały się z anoreksją. W ich wypadku terapia jest naturalną kontynuacją poprzedniej.
Leczenie przebiega zwykle na kilku poziomach, wymaga współpracy lekarza, psychologa, dietetyka. Często zalecana jest terapia rodzinna. Niweluje się objawy, ale też bada przyczyny powstania bulimii. Może mieć ona bowiem głębokie podłoże psychiczne, wynikać np. z poczucia pustki, niskiej samooceny, tęsknoty za rodzinnym ciepłem, nieumiejętności nawiązywania bliskich kontaktów z innymi. Dopiero ich ustalenie umożliwia skuteczne leczenie. Czasami zalecana jest terapia indywidualna, innym razem – udział w grupie wsparcia. Ocenia się, że połowa pacjentek wraca do pełnego zdrowia, u pozostałych zdarzają się częstsze lub rzadsze nawroty choroby. Oczywiście, im wcześniej bulimiczka zgłosi się po pomoc do specjalistów, tym szanse na pełne wyleczenie są większe.
DOKĄD PO POMOC
- Warszawa
Instytut Psychiatrii i Neurologii
Klinika Psychiatrii Dzieci i Młodzieży
ul. Sobieskiego 1/9; 022 642 12 71
Centrum Terapii i Edukacji Psychologicznej MABOR
ul. Św. Bonifacego 104; 022 842 25 71
www.mabor.com.pl
Warszawska Grupa Psychologiczna
ul. Czerska 18 lok. 130
tel. 022 402 88 89, 0504 644 584
www.wgp.org.pl
- Kraków
Wojewódzki Ośrodek Leczenia Nerwic
ul. Lenartowicza 14; 012 633 38 69
Klinika Psychiatrii Dzieci i Młodzieży
ul. Kopernika 21a
www.kpdim.cm-uj.krakow.pl
Centrum Terapii Zaburzeń Łaknienia
ul. Pijarska 21/8; 012 423 20 58
- Bielsko-Biała
Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla dzieci z zaburzeniami zachowania
ul. Starobielska 9; 033-812-54-62
- Poznań
Ośrodek Pomocy Psycholicznej „Rozmowa”
ul. Św. Wojciecha 22/24 m. 7;
0603 408 842
- Gdańsk
Gdańskie Centrum Psychoterapii
ul. Ogarna 57/59 m. 2
tel/faks 058 301 76 82
- Wrocław
Dolnośląskie Centrum Psychiatrii
i Psychoterapii
ul. Zielińskiego 41; 071 361 04 77
- Gliwice
Ośrodek Leczenia Nerwic i Zaburzeń Jedzenia „Dąbrówka”
ul. Asnyka 10; tel./faks 032 238 34 70