Jeszcze kilkadziesiąt lat temu uważano, że kobieta powinna mieć zgrabną figurę, a mężczyzna zupełnie nie musi dbać o linię. Szczególnie dojrzały, na stanowisku. Wydatny brzuch działa nawet na jego korzyść – wygląda na statecznego, solidnego, dającego poczucie bezpieczeństwa. Jest dobrym kandydatem na męża i lepiej się prezentuje jako dyrektor, mecenas, notariusz czy też właściciel ziemski.
Wiele się zmieniło od tej pory. Szczególnie widać to w firmach zajmujących się bezpośrednią sprzedażą. Pracodawca, przyjmując nowego pracownika, potrafi wyasygnować wcale niemałą sumkę na koszty reprezentacyjne: solarium, basen, siłownię. Przedstawiciel firmy musi bowiem dobrze wyglądać. Jego zadbany i zdrowy wygląd (wskazana opalenizna) to wizytówka instytucji, gwarancja jakości i nowoczesności oferowanych produktów.
Badania wykazują, że cierpiący na otyłość – szczególnie młodzi – uważani są za gnuśnych, leniwych i niedbałych. Nie budzą zaufania. Mężczyzna sukcesu musi na takiego wyglądać. Basen z rana i siłownia wieczorem należą w pewnych sferach do dobrego tonu. Ale także spotkania w pubach i na integracyjnych grillach… Znakomita część preferuje ten ostatni sposób spędzania wolnego czasu. Do tego dochodzi nieregularne jedzenie. Jakiś fast food w ciągu dnia i obfita obiadokolacja tuż przed pójściem spać, dzięki czemu organizm dostaje największą porcję kalorii wtedy, gdy już nie ma okazji do ich spalenia. Może je tylko przerobić w tłuszcz. A co z tymi starszymi, stabilnymi już zawodowo i rodzinnie? Są tacy, jak ich ojcowie. Uznają tradycyjną rolę kobiety w rodzinie i tradycyjną polską kuchnię. Schabowy i zasmażana kapusta. Oni już nie muszą dbać o siebie. Zdobyli to, co mężczyzna powinien zdobyć.
Po całym dniu pracy, często po wielu godzinach siedzenia przy biurku, wracają do domu i zasiadają z piwem przed telewizorem. Nawiasem mówiąc, ponoć zwiększona ilość piwa wypijanego w trakcie oglądania meczu jest spowodowana uczuciem zazdrości wobec wspaniałych samców, których obserwują na szklanym ekranie.
Kobiety tuczą się jedząc lody, czekoladę i ciastka, zaś mężczyźni chętniej wybierają smażone mięsa, kiełbasy, hamburgery i pizze, czyli przede wszystkim potrawy bogate w tłuszcz. Niestety, ten ostatni nie tylko poprawia walory smakowe pożywienia, ale także, znacznie wolniej niż błonnik, wywołuje uczucie sytości. Dlatego więcej muszą go zjeść, aby poczuć sytość. Ani uczucie sytości, ani nawet tusza nie są dowodem, że organizm jest dobrze odżywiony. Przeciwnie, osobnik otyły, z biologicznego punktu widzenia jest niedożywiony, bowiem energia pochodząca z jedzenia przeznaczona jest do tworzenia tkanki tłuszczowej.
Obydwie płcie solidarnie zajadają niewygodne uczucia. Kobiety – smutek, nudę, samotność, niespełnioną potrzebę czułości. Mężczyźni zajadają przede wszystkim stres i gniew, za którym kryją się, skrzętnie ukrywane, poczucie słabości, lęk przed niepowodzeniem, utratą pracy, niemożnością sprostania oczekiwaniom otoczenia. Od dziecka wiedzą, że muszą być silni i odporni. Przypisane jest to do ich płci, przecież „ chłopaki nie płaczą”. Mają prawo być wkurzeni i wściekli, to są „prawdziwie męskie” uczucia, ale nie smutni, zawiedzeni, rozżaleni czy niepewni.
W mniejszym stopniu mają wgląd we własne uczucia. Powody jak zwykle kryją się w dzieciństwie – o uczuciach matki rozmawiają z dziewczynkami, nie z chłopcami. Dziewczynki powinny być dobre, wrażliwe i empatyczne, a facet musi być silni i odporny. A jeśli nie jest? Tym gorzej dla niego. Nie bez powodu to właśnie mężczyźni popełniają samobójstwo, gdy tracą pracę, nie kobiety. One mają prawo być bezsilne i na tym, paradoksalnie, polega ich siła. Dlatego właśnie sukcesem na początku psychoterapii bywa przyznanie się pacjenta do własnej bezradności.
- Sześćdziesiąt siedem procent polskich mężczyzn w wieku od 25 do 64 lat ma nadwagę lub cierpi na otyłość. U większości jest to otyłość brzuszna, inaczej zwana trzewną lub centralną. Nie jest to bynajmniej feler tylko estetyczny, ale przede wszystkim zdrowotny, grozi bowiem chorobami sercowo-naczyniowymi, a także cukrzycą II stopnia, bezdechem sennym i schorzeniami układu pokarmowego.
Jak możesz pomóc schudnąć swojemu mężczyźnie? Przede wszystkim sam musi uznać taką potrzebę. Niczego za niego nie zrobisz. To tak, jak z każdym uzależnieniem. Jeśli będziesz stale kontrolować to, co je, pouczać i grozić, dopóki to będzie twój problem, niczego nie osiągniesz.
ONI w ogóle niechętnie stosują dietę, a jeśli, to bardzo krótko i tylko wtedy, gdy poważnie wystraszą się o własne zdrowie. Wtedy szybko osiągają efekty, szczególnie jeśli stosują ćwiczenia fizyczne. Bardzo szybko, dużo szybciej niż kobietom, tkanka tłuszczowa zmienia im się w mięśniową i odwrotnie. Gdy już schudną, są bardzo dumni, chętnie się tym chwalą, opowiadają o trudach, jakie ponieśli i równie szybko wracają do poprzedniej wagi.
Każdy się tuczy na własną odpowiedzialność i sam też musi podjąć trud schudnięcia. Z tym jest najmniejszy problem. Problemem jest utrzymanie właściwej tuszy, a do tego niezbędna jest zmiana stylu życia, wręcz zmiana filozofii życiowej. Mamy do wyboru: żyć, aby jeść lub jeść, aby żyć. Nie znaczy to, że nic nie możesz dla niego zrobić. Możesz i powinnaś go wspierać. Taka właśnie powinna być twoja rola, szczególnie jeśli kuchnia to twoje królestwo.
nie no faceci leniwi ???rany nie znam żadnego takiego. Jeśli już jakiś jest leniwy to tylko i wyłącznie przez swoja kobietę 😛