Nie musisz być dietetyczką ani trenerem fitness, żeby prowadzić grupę nordic walking. Jako lider nordic walkig będziesz mogła sama maszerować i zachęcać innych do tej doskonałej dla puszystych formy ćwiczeń.
Jeśli masz trochę energii i ochoty do działania, a najlepiej jeszcze kilku znajomych do towarzystwa, możesz łatwo zorganizować klub nordic walking w swoim mieście. Nie potrzebujecie na to ani sali do ćwiczeń, ani basenu. Wystarczą dwa porządne kije i umiejętność takiego chodzenia z nimi, żeby zaangażować wszystkie partie ciała. Już po 12–14 godzinach treningu z instruktorem, wystarczająco opanujesz technikę marszu. Dowiesz się też, jakie kije wybrać, odpowiednie do twojej wagi, wzrostu i częstotliwości ćwiczeń. To wystarczy, aby zostać liderem swojego klubu nordic walkerów.
RUSZAJCIE W DROGĘ!
Terenów na energiczny i przyjemny spacer, na pewno ci nie zabraknie. Nie potrzebujesz leśnych ścieżek ani dużego parku. Jeśli na kije założysz nakładki, możesz klubowe marszobiegi uprawiać na asfaltowych osiedlowych alejkach lub po chodniku.
Z kijkami pokonuje się szybko duże odległości. Można chodzić z nimi do pracy i na zakupy, zamiast jechać autobusem. Taki marsz nie wyczerpuje a lepiej spala kalorie niż bieg. Poza tym, co jest bardzo ważne dla osób z nadwagą, nie obciąża stawów tak jak bieg czy aerobik.
KIJKI UDŹWIGNĄ CIĘŻAR
Podczas godzinnego marszu z kijami wykonujesz ok. 5 tysięcy naprzemiennych ruchów ramion i nóg. Pracują wszystkie grupy mięśni i stawy. Tracisz ok. 450 kcal. Faktycznie to duży wysiłek, ale tego nie odczuwasz. Dlaczego? Jednorazowo naciskasz kij z siłą ok. 5 kg. Jeśli pomnożysz to przez liczbę ruchów, otrzymasz przybliżony ciężar, który przenosisz na kije. Są one dodatkowymi punktami oparcia. W zwykłym marszu ciężar wprowadzonego w ruch ciała dźwigają tylko stawy. Tym jest większy, im większa nadwaga. Skutki, zwłaszcza dla stawów nóg – czasem bardzo niebezpieczne. Kije pozwalają ci więc energicznie się ruszać, „zdejmując” z twojego ciała to obciążenie. Poprawia się krążenie, organizm jest lepiej dotleniony, mózg wytwarza endorfiny, czyli hormony szczęścia. Nie czujesz wysiłku, lecz radość i energię życia.
NIE TYLKO DLA ZDROWYCH
– Nie każdy może biegać, nie każdy wejdzie do basenu, ale każdy może chodzić z kijkami – uważa Piotr Kowalski. Jego zdaniem nie ma chorób, które uniemożliwiłyby trening NW, od problemów ortopedycznych, kłopotów z układem krążenia, aż po nowotwory. Można go uprawiać nawet po poważnych operacjach i podczas chemioterapii. Doskonale sprawdził się jako forma dodatkowej rehabilitacji dla kobiet po mastektomii.
Katarzyna Wota, instruktorka NW, wie o tym z własnego doświadczenia. Kiedy zaczęła propagować NW wśród Amazonek, nie wiedziała, że wkrótce do nich dołączy. Jest w trakcie leczenia. Do pełnej sprawności ruchowej doszła już trzy tygodnie po operacji. – Marsz na świeżym powietrzu dodaje mi siły psychicznej – mówi Katarzyna. – Zapominam o chorobie i po prostu cieszę się życiem. Jednocześnie dosłownie litrami wylewam z siebie pot, więc pozbywam się toksyn po chemioterapii – dodaje.