No votes yet.
Please wait...

Cieszę się, że są jeszcze kobiety, które potrafią powiedzieć: „Jestem gruba, ale szczęśliwa i dobrze mi z tym”. Sama do szczupłych nie należę, choć jestem młodą dziewczyną, ale w pełni siebie akceptuję. Moja rodzina jednak postrzega mnie inaczej. Ciągłe komentarze bliskich, ich śmiechy i niemiłe uwagi powodują, że bezskutecznie próbuję kolejnych diet i obniża się moja samoocena. Mam wspaniałe kontakty z ludźmi, nigdy nie byłam dyskryminowana przez otoczenie, z wyjątkiem rodziny, która nie potrafi zrozumieć, że jestem szczęśliwa taka, jaka jestem. Bardzo mnie to boli. Dlaczego niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo krzywdzą tych, których nie akceptują i wytykają im ich wagę? Czy tak trudno uwierzyć, że dla kogoś zmieszczenie się w rozmiar 36 wcale nie jest największym marzeniem?

Rzeczywiście, wiele osób nie zna granicy cudzej prywatności i nie potrafi trzymać się od niej z dala. Szczególnie często dotyczy to członków rodziny, którzy uważają, że bliskie relacje pozwalają im na więcej swobody. Wydaje mi się jednak, że nie do końca Pani siebie akceptuje. Musi w tym być jakaś luka, skoro poddaje się Pani presji członków rodziny i zaczyna stosować diety. Być może problem polega na braku asertywności, a co za tym idzie – na nieumiejętności postawienia granic i powiedzenia, że „w tym zakresie sama o sobie stanowię”. Może warto powiedzieć bliskim właśnie to, co Pani napisała – że czuje się Pani przez nich dyskryminowana, że tusza nie utrudnia Pani kontaktów społecznych, że rozmiar 36 nie gwarantuje bycia szczęśliwą.
Asertywność to dawanie sobie takich samych praw, jakie dajemy innym, np. do szacunku i respektowania własnych granic. Osoba asertywna potrafi stanowczo, ale bez ranienia drugiej osoby, wyrażać własne zdanie. W Pani sytuacji, asertywność może pomóc w podbudowaniu samooceny. Warto, aby zainteresowała się Pani literaturą psychologiczną na ten temat lub zgłosiła się na trening asertywności.

No votes yet.
Please wait...