Dodaje nam skrzydeł i pobudza do działania. Może też sprawić, że nigdy nie będziemy zadowoleni z tego, co osiągnęliśmy. To nasza ambicja. Nadchodzi taki moment, kiedy zaczynamy zastanawiać się nad tym, co osiągnęliśmy, a czego od życia już nie dostaniemy. Przyglądamy się swoim wyborom, decyzjom. I co dalej? Możemy popaść w odrętwienie lub planować zmiany.
„Ja” realne i idealne
Swoje osiągnięcia i własną wartość oceniamy z dwóch perspektyw – tego, co widzimy w życiu na co dzień, i tego, co o sobie myślimy.
- „Ja realne” to w miarę obiektywna ocena nas samych, naszych zalet i wad, stopnia zapału czy frustracji. To „ja realne” odpowiada i za nasze życiowe osiągnięcia, i za porażki.
- „Ja idealne” to obraz siebie, jaki pragnęlibyśmy widzieć. W tych wyobrażeniach na temat siebie jesteśmy lepiej wykształceni, wyżej postawieni na szczeblach zawodowej kariery, bardziej pracowici. Myśląc o „ja idealnym”, widzimy oczyma wyobraźni nasze osiągnięcia. I tu pojawia się ambicja.
Dodaje energii i… niszczy
Słownikowa definicja ambicji to „poczucie własnej wartości i chęć jak najlepszego jej spożytkowania; aspiracje, pragnienie osiągnięcia wyższej pozycji i prestiżu społecznego, sukcesów, powodzenia, sławy”. W tak rozumianej ambicji nie ma nic złego. Istnieje jednak ambicja wygórowana, którą słownik określa jako „zarozumiałość; żądzę zaszczytów, władzy, uznania dla urojonych cnót”.
Ambicja dodaje energii do planowania i działania. To dzięki niej więcej od siebie wymagamy, by zrealizować marzenia. Ale ambicja może nas także zniszczyć. Może działać destrukcyjnie, jeśli rozdźwięk między tym, co mamy i kim jesteśmy, a tym kim chcielibyśmy być i co chcielibyśmy mieć, jest zbyt duży. Dążenie za wszelką cenę do osiągnięcia nierealnych celów związane jest z ogromną frustracją, a w konsekwencji z agresją wymierzoną w siebie lub w innych.
Kiedy ambicje są nierealne? Jeżeli mierzymy wysoko z niskiego pułapu możliwości. Jeśli marzymy o domu, nie mając kapitału, zdolności kredytowej, projektu ani działki – to takie plany mogą się skończyć tylko na frustracji.
Nie za każdą cenę
Czasem wydaje nam się, że będziemy szczęśliwi, gdy tylko osiągniemy wymarzony cel. Niestety – nic, co pochodzi z zewnątrz, nie zapewni nam poczucia szczęścia. Szczęście to stan ducha, zależy więc tylko od nas. Jeśli ulokujemy warunek naszego zadowolenia na zewnątrz (np. nowy dom), a do tego nasz cel jest odległy i trudno osiągalny, to ambicja nie będzie działała na naszą korzyść.
Aby ambicja napędzała nas do działania, musi być związana z realiami. Dobry plan, ocena możliwości i sytuacji życiowej (rodzinnej, zawodowej) oraz branie pod uwagę wypadków losowych, opóźnień – bardziej zbliżają nas do sukcesu niż marzycielskie plany połączone nawet z ogromnym zaangażowaniem.
Żadne dążenia nie wpłyną też pozytywnie na nasze poczucie szczęścia, jeśli będziemy działać, nie szanując innych. Być może w pierwszej chwili będziemy dumni ze stanowiska, z którego wygryźliśmy koleżankę, ale będzie to krótkotrwały stan. Dojście do wyznaczonego celu z poczuciem, że byliśmy uczciwi i nikogo po drodze nie skrzywdziliśmy – to prawdziwy sukces.
Profesor Leszek Kołakowski, wybitny polski filozof, powiedział, że aby czuć się szczęśliwym, nie można oczekiwać zbyt wiele. Nie należy więc nastawiać się tylko na osiągnięcia, sukcesy czy realizację własnych ambicji, ale rozejrzeć wokół siebie i docenić to, co się ma.
Osiągnięcia pod lupą
Kiedy mówimy o tym, co chcielibyśmy osiągnąć, a czego nie mamy, często (dla własnego usprawiedliwienia) zasłaniamy się brakiem czasu i życiowej szansy. Czy rzeczywiście tak jest?
Część osób poczucie całkowitej kontroli nad swoim życiem lokuje na zewnątrz. Zarówno za niepowodzenia, jak i sukcesy odpowiedzialnymi czyni los, rodziców, szefa itd. Osoby, które w obliczu porażki obarczają winą wszystkich poza sobą, nie mają poczucia wpływu na własne życie i dlatego nie czują się spełnione.
Na ogromny stres narażają się także ludzie, którzy uważają, że wszystko zależy od nich. Każdy sukces i każde niepowodzenie przypisują sobie, nie biorąc pod uwagę czynników zewnętrznych. To też źle.
Potrzeba równowagi
Najzdrowsze jest poczucie kontroli, które dzielimy między siebie i świat. Nie wszystko zależy od nas, ale i nie wszystko zależy od świata. Co więc potrzebne jest do osiągnięcia tego, na czym nam zależy? I łut szczęścia, i talent połączony z ciężką pracą. Jeśli zazdrościmy komuś ogromnej wiedzy, zastanówmy się, co my robiliśmy wtedy, kiedy ten ktoś siedział w bibliotece. Czy cały świat był przeciwny naszej edukacji? To, gdzie jesteśmy i co osiągnęliśmy, jest kwestią codziennych wyborów, jakich dokonujemy w zgodzie z tym, co wydaje nam się w danej chwili najlepsze. Coś straciliśmy, ponieważ wybraliśmy coś innego. Trudno jest pogodzić się z niezaspokojonymi ambicjami, gdy wiemy, że na ich zaspokojenie nie starcza już sił ani czasu. Ale warto także pomyśleć, co mamy w zamian.
Spokój bycia sobą
Swoje ambicje trzeba po prostu przefiltrować. Wybrać te, które dają nam siłę i zmuszają do zdrowego wysiłku. Jednocześnie należy uporządkować własne emocje. Zapytać siebie: Czego chcę? Czego potrzebuję, by czuć się dobrze? I dać sobie chwilę na odpowiedź, która… może nas zaskoczyć. Mniej odpowiedzialności? Więcej czasu z rodziną? Godzinka dziennie na pielęgnowanie kwiatów? Podróże?
Czy rzeczywiście te ambicje trudno spełnić?