No votes yet.
Please wait...

Osobliwe niekiedy mogą wydać się metody walki z uzależnieniem w terapii 12 kroków. Zaakceptuj bezsilność – krok pierwszy, uwierz w coś istotnego – krok drugi… Pozwól, aby opuściły cię przyjęte z góry wyobrażenia o tym, co jest dla ciebie dobre – tak widzę znaczenie kroku trzeciego.

Anonimowi Żarłocy: dwanaście kroków

AŻ to grupa wsparcia dla osób, dla których jedzenie stało się nałogiem. Mityngi AŻ opierają się na programie12 kroków leczenia uzależnień, opracowanym przez Anonimowych Alkoholików i zaadaptowanym do terapii innych nałogów. W kolejnych numerach staramy się przybliżyć Wam ten program.

Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że jedynym warunkiem szczęścia jest szczupła sylwetka, a nieosiągalnym marzeniem – móc bardzo dużo jeść i pozostać chudym. Kiedy usłyszałam na mityngu, że utrata wagi nie jest jedynym, wartym uwagi celem… trudno mi było w to uwierzyć. Nie wiedziałam jeszcze, że jem nadmiernie, żeby zagłuszyć niepokój, stres, nudę i samotność. Nie znałam innego lekarstwa na ból, a to też nie działało, i na dłuższą metę prowadziło do rozgoryczenia, tylko potęgując kłopoty. Potrzebowałam pomocy. Banał? I tak, i nie.

Moja parodia niełączenia
Trudno mi było szukać ratunku – sama tyle wiedziałam o dietach i metodach odchudzania… I tak wpadłam w pułapkę – taką z gatunku: „wszystko znam”, w pomieszaniu z przekonaniem: „i tak nic nie działa”. Nie potrafiłam skupić się na jednej metodzie, unieść ciężaru  zawartych w niej ograniczeń. Faktycznie, gościła w mojej głowie spora wiedza o prawidłowym odżywianiu, ale obsesja jedzenia przeszkadzała wprowadzić tę wiedzę w życie. Przykładowo: rozpoczynałam dzień według wskazówek diety Diamondów – nie jadłam do południa, potem „nie łączyłam” już z niczym słodyczy, zdając sobię sprawę, że to porażka, a późnym wieczorem starałam się „jeść jak normalni ludzie”… obiad, chętnie po 22.00, łącząc go już, z czym popadnie. Kompozycja fatalna, ale byłam do niej przywiązana. Ktoś z boku to czasem komentował, że ja się odchudzam codziennie przez parę godzin… Prawdziwe i nawet lekko zabawne mi się to wtedy wydało. Dziś wiem: samowola, nieład, tudzież kombinacja 400 diet zwyczajnie nie skutkują. Każda metoda jest możliwa do zaakceptowania. Żadna nie jest doskonała. Wystarczy poszukać wystarczająco dobrej – i już jej nie ulepszać, a właściwie: nie kaleczyć.

Chaos wrogiem szczęścia
Gdybym konsekwentnie realizowała plan „normalnego” jedzenia – bez słodyczy i przekąsek (jak to czynią osoby, które chcą stracić na wadze), czy też dietę niełączenia bez zmieniania jej w karykaturę, czyli „niełączenie słodyczy
z niczym” – sukces byłby w zasięgu, jeśli nie ręki, to wzroku na pewno… Brakowało mi jednak sympatii dla  trudnego słowa „dyscyplina”. Trudno mi było pojąć, że muszę połączyć rozwagę z działaniem… I to szybko. A szybko dlatego, że wcześniej długie lata czekałam, aż problem sam zniknie, udawałam że nie istnieje, kiedy to było wygodne – mam na myśli różne uroczystości i okazje. Długo jeszcze będę pamiętać te pierwsze parę przypadków niezjedzenia świątecznego ciasta… To są dopiero słodkie wspomnienia! Trwałe, uzasadnione zadowolenie z siebie jest jedną z ważniejszych części układanki, jaką stanowi… szczęście. To może truizm, ale jestem przekonana, że zdyscyplinowane podejście do obranej metody – jakakolwiek by była – jest dużo lepsze niż chaos i niezdecydowanie.

Zrób prosty test
1. Czy jesz, kiedy nie jesteś głodna?
2. Czy masz poczucie winy, kiedy się objadasz?
3. Czy twoja waga ma wpływ na to, jak żyjesz?
4. Czy jesz, aby uciec od zmartwień i kłopotów?
5. Czy twoje zachowania związane z jedzeniem czynią ciebie lub innych nieszczęśliwą?

Jeśli odpowiedziałaś twierdząco na 3 pytania lub więcej, możliwe, że masz lub będziesz miała problem z nawykiem nerwowego jedzenia. Pełny kwestionariusz znajdziesz na www.anonimowizarlocy.org

No votes yet.
Please wait...