No votes yet.
Please wait...

Słońce i długie, ciepłe dni zachęcają do aktywności. Upał osłabia apetyt. Duży wybór świeżych warzyw powoduje, że posiłki stają się lżejsze bez specjalnych starań. To sprawia, że właśnie teraz jest dobry moment, by zacząć gubić kilogramy. Gotowa podjąć wyzwanie? Zapraszamy na start. O tym, jak wykorzystać ten sprzyjający czas, rozmawiamy z Alicją Kalińską, dietetyczką, dyrektorem Centrów Dietetycznych SetPoint.

Lato w pełni, wiele osób już od wiosny myśli o odchudzaniu, ale nie może się zmobilizować. A przecież teraz jest najlepszy moment, żeby podjąć wyzwanie…

Każdy moment na rozpoczęcie odchudzania jest dobry, ale lato szczególnie sprzyja gubieniu kilogramów. Przeważnie jednak brakuje nam samodyscypliny i determinacji. Często też cierpimy na syndrom poniedziałku – planujemy, że akcję  rozpoczniemy właśnie w najbliższy poniedziałek, nagle robi się wtorek, więc przekładamy ją na kolejny, jeszcze następny… A od samego planowania nadmiaru ciała nie ubywa. Lato to dobry moment na start dla wszystkich, nie tylko tych z niewielką nadwagą. Choćby dlatego, że właśnie teraz w naturalny sposób sezonowo zmieniamy dietę. Na dodatek organizm w ciepłe dni potrzebuje mniej energii, a więc łatwiej jest teraz mniej jeść. Gubieniu kilogramów sprzyja też o tej porze roku przyspieszona przemiana materii. Długi dzień i, co za tym idzie, większa chęć do działania, potrzeba ruchu dodatkowo przyspieszają metabolizm, ułatwiając chudnięcie. No i warzywa – przez długie miesiące bardzo nam ich brakuje, więc już wczesną wiosną zaczynamy ze smakiem jeść nowalijki, ale dopiero w pełni lata mamy naprawdę duży wybór świeżych owoców i warzyw. W naturalny sposób uzupełniamy brak witamin i biopierwiastków w organizmie.

Jakie zalety mają letnie warzywa i owoce?

Jest ich po prostu więcej. Są świeże, prosto z grządki, apetyczne. Mają intensywny smak. Cieszą oczy i podniebienie. Dzięki temu jemy bardziej urozmaicone posiłki. Często z przyjemnością zastępujemy wysokokaloryczne węglowodany dodatkową porcją warzyw. Na kolację zamiast kanapek z wędliną pałaszujemy porcję kalafiora z wody. Chęć na słodycze z powodzeniem zaspokajamy mniej tuczącymi owocami, koktajlem mlecznym (na chudym mleku, kefirze) z malinami lub jagodami, owocowym sorbetem.

Wiele osób stosuje teraz dwu-, trzydniowe diety owocowe. Czy warto?

To zależy. Trzydniowa dieta składająca się z samych owoców na pewno obkurczy żołądek, a więc zmniejszy apetyt. Spowoduje wydalenie nagromadzonej wody. Przyspieszy pracę jelit. Ale jeśli nie przemyślimy dobrze menu na następne dni, to wcześniejsze wyrzeczenia nic nie dadzą. Dostarczone organizmowi cukry proste (takie właśnie wystepują w owocach) tylko zwiększą ochotę na coś słodkiego.

Czy fakt, że latem więcej pijemy, pomaga w odchudzaniu?

Tak! Nawodniony organizm lepiej pracuje. Woda zmniejsza też uczucie głodu i usprawnia trawienie.

Jak się mądrze odchudzać?

Przede wszystkim nie powinnyśmy fundować organizmowi terapii wstrząsowej, a więc należy zapomnieć o wszelkich dietach cud. Gwałtowne przejście organizmu z etapu objadania się na głodówkę rzadko daje satysfakcjonujący efekt! Nie wyobrażam sobie, żeby kobieta, która z trzech solidnych posiłków dziennie przeszła na butelkę wody i liść sałaty, była w stanie długo wytrwać przy takim jadłospisie. Poza tym to dla organizmu szok, więc uruchomiłyby się reakcje obronne. Często jednak oczekujemy cudów i zbyt szybko się poddajemy, kiedy ten cud nie nadchodzi. Stawiamy sobie poprzeczkę zbyt wysoko, narzucamy rygor i przeżywamy męki. Odchudzanie staje się katorgą, którą paradoksalnie sami sobie fundujemy. I dlatego z takim utęsknieniem czekamy na koniec diety, żeby móc sobie pofolgować. O zmianie nawyków na stałe nie ma więc co marzyć. A zatem, nie tędy droga. Nie powinno się odchudzać na wczoraj – nie planujmy, że w ciągu dwóch tygodni zrzucimy 5 kg, żeby się wbić w ulubioną sukienkę sprzed roku. Małymi krokami wprowadzajmy w życie nowe zasady – zmniejszenie ilości jedzenia, stałe godziny posiłków, częste, nieduże porcje, urozmaicony jadłospis. Wprowadźmy realne zasady. Realne, czyli takie, z którymi będziemy w stanie funkcjonować. Kocham czekoladę? OK. Dlaczego mam z niej rezygnować? Bo jest tucząca? Owszem, tuczy, ale utyjemy wyłącznie wtedy, gdy zjemy całą tabliczkę na raz, a nie jedną czy dwie kostki.

Jak się przygotować do zrzucania kilogramów, żeby było skutecznie i bezpiecznie?

Przede wszystkim przyjrzeć się sobie. Szczerze, bez oszukiwania. Określić, co robimy dobrze, a co nie. Czy się objadamy? Czy pijemy odpowiednią ilość płynów? Czy głodzimy się przez cały dzień i opychamy wieczorem? A może nie pamiętamy o istnieniu owoców i warzyw? Musimy wiedzieć, co wymaga naprawy. Ale naprawy nie znaczy – megarewolucji. Dziś Polacy jedzą dużo lepiej niż pięć lat temu, niestety tylko pod względem jakości – nadal dwa, trzy razy za dużo.

Błąd, który popełniamy najczęściej w trakcie odchudzania, to…

Odstawienie wszystkich węglowodanów. Z dnia na dzień rezygnujemy z pieczywa, makaronu, ziemniaków, bo uważamy je za strasznie tuczące. A węglowadany dostarczają przecież tak zwanej szybkiej energii. Dzięki nim sprawnie pracuje mózg. Są też bogatym źródłem błonnika (zwłaszcza węglowodany złożone), który szybko daje uczucie sytości. Zresztą z powodu niedoboru błonnika dosyć często pojawia się prawdziwa zmora osób na diecie: problemy z trawieniem i wypróżnianiem.

Kiedy natomiast zawodzi silna wola i w końcu, po przerwie, sięgamy np. po kromkę chleba, cierpimy z powodu wzdęć. Trzeba mieć świadomość, że jeśli rezygnujemy z jakiegoś składnika lub produktu, organizm się od niego odzwyczaja. Nie musi go trawić, a więc wycisza enzym trawienny, który normalnie by się tym składnikiem zajął. Kiedy więc powracamy do odrzuconych produktów, pojawia się poważny kłopot. Lepiej zatem ograniczyć ilość, niż czegokolwiek całkowicie sobie odmawiać.

Słońce motywuje

Latem nosimy cienkie ubrania, nie owijamy się w kożuchy i grube wełny. Odsłaniamy ciało, które staje się widoczne, ważne. Zaczynamy się sobie wnikliwie przyglądać. Patrzymy również na innych, porównujemy się z nimi, nierzadko krytykując swój wygląd albo bezlitośnie punktując najmniejsze niedoskonałości. To powoduje, że pojawia się chęć zmiany, zdyscyplinowania siebie, poprawienia wyglądu, słowem – akcji. Co sprawia, że często w wakacje zmienia się nasze nastawienie do życia, otaczającego świata i siebie? Dłuższy dzień, który aż popycha do wszelkich działań, i słońce, które jest dla naszego organizmu naturalnym akumulatorem. Dużo przebywamy na świeżym powietrzu, a w wysokiej temperaturze organizm nie domaga się tak dużej dawki energii jak wtedy, kiedy słupek rtęci opada poniżej zera. Nie musimy teraz, jak to mamy w zwyczaju zimą, sztucznie wywoływać produkcji endorfin (hormonów szczęścia) – nie podjadamy więc, żeby sobie poprawić nastrój. Słońce sprawia, że endorfiny w nas buzują. A podświadoma chęć flirtu, nawiązywania nowych znajomości i naturalna ludzka potrzeba podobania się sprawiają, że jesteśmy gotowe podjąć wszelkie wyzwania, żeby być atrakcyjne – nawet te najtrudniejsze, takie jak odchudzanie.

No votes yet.
Please wait...