No votes yet.
Please wait...

Paulina Holtz, absolwentka Warszawskiej Akademii Teatralnej, kreatorka wielu udanych ról w Teatrze Powszechnym. Lubiana i urodziwa aktorka, popularna Agnieszka Lubicz z serialu „Klan”. Rozmawiamy z nią o życiu zawodowym i prywatnym oraz stylu odżywiania się, aktywności fizycznej i trosce o linię w tak ważnym okresie życia, jakim jest oczekiwanie na narodziny pierwszego dziecka.

Jako serialowa Agnieszka zyskała pani ogromną popularność. W wielu rodzinach zapewne zastanawiano się, kto tak dokładnie podsłuchuje i podpatruje ich własne perypetie z dorastającą córką. Dziś Agnieszka dojrzała i spoważniała, ale ciągle w jej życiu pełno zakrętów i zawirowań. Czy coś z perypetii bohaterki przystaje do pani realnego życia?

Paulina Holtz: Będąc nastolatką nie musiałam tak bardzo się buntować jak Agnieszka, ponieważ mój dom rodzinny był zupełnie inny. Rodzice zostawiali mi dużo swobody, choć oczywiście przez lata wpajali mi pewne zasady, których trzymam się do dziś. Jak każda nastolatka przeżywałam momenty buntu, ale na szczęście szybko zrozumiałam, że to nic dobrego i że najważniejsze jest, by umiejętnie korzystać ze swobody i wolności. W późniejszych latach było w moim życiu kilka „zakrętów”, ale wyszłam na prostą i teraz jestem spokojna i szczęśliwa.

Czy fakt, że wywodzi się pani z „artystycznej” rodziny ( mama, Joanna Żółkowska, jest aktorką, tata, Witold Holtz,  filmowcem) w jakimś sensie zdeterminował wybór zawodu?

Paulina Holtz: Trochę tak, ale nie wprost. Rzeczywiście wychowywałam się w teatralno-filmowej atmosferze i przez to zawód aktorki nie był dla mnie pięknym, nierealnym marzeniem, tylko codziennością i ciężką pracą. Prawdziwy urok  tego zawodu poznałam dopiero, gdy zaczęłam grać w „Klanie”. Po maturze próbowałam innych możliwości, wybrałam studia z zupełnie odrębnej dziedziny, ale praca w „Klanie” i radość, jaką mi przynosiła, uświadomiła mi, że to właśnie chcę robić. Jednocześnie przekonałam się, jak bardzo wymagający jest zawód aktora i ile się muszę nauczyć.

Ukończyła pani Warszawską Akademię Teatralną i w Teatrze Powszechnym ma już pani na koncie kilka znaczących ról, w tym, nagrodzoną Feliksem Warszawskim, rolę Jenny w „Kształcie rzeczy”, do tego kreowana od lat rola w lubianym i popularnym serialu. Czy czuje się pani dzieckiem szczęścia?

Paulina Holtz: Cieszy mnie to, co przynosi los. Nie cierpię na przerost ambicji, nie wyznaczam sobie celów, do których miałabym dążyć za wszelką cenę. Rola w „Klanie”, którą gram od wielu lat, nadal jest dla mnie atrakcyjna, bo postać się zmienia i rozwija, a poza tym mam pracę, a to warto cenić, szczególnie obecnie. Jednocześnie teatr jest dla mnie spełnieniem zawodowych marzeń. Interesuje mnie też praca w filmie i na pewno w tej dziedzinie chciałabym robić więcej. Jeśli to się nie uda, to trudno. Życie nie straci dla mnie przez to blasku.

Teraz pani życie nabiera nowego blasku, bo spodziewa się pani dziecka.

Paulina Holtz: O, tak! To wspaniały czas, oboje, z moim partnerem, Michałem, bardzo się cieszymy.

Okres ciąży nie jest może najlepszą chwilą na rozmowę o „superlinii”, ale i w tym czasie kobieta powinna dbać o prawidłową wagę. Jaki jest pani przepis na zgrabną sylwetkę, która prócz talentu i urody, jest ważnym elementem w karierze aktorki?

Paulina Holtz: Tak, figura bardzo mi się już zmieniła, ale mam świadomość, że odpowiednie odżywianie i prawidłowa waga są w tym okresie ważne nie tylko dla mnie, ale i dla dziecka. Jak zawsze staram się zdrowo odżywiać i dużo ruszać. Moja aktywność fizyczna to przede wszystkim pływanie, ćwiczenia w basenie, głównie w trosce o kręgosłup, z którym miewam kłopoty. Dużo chodzę i jeżdżę na rowerze. Wkrótce jednak będę musiała zrezygnować z roweru. Wiadomo, że nadmiernego wysiłku trzeba unikać. Dlatego kupiłam w sklepie internetowym dwie płyty DVD z ćwiczeniami dla kobiet w ciąży i na późniejszy okres, dla mamy z dzieckiem.

Jestem wegetarianką, ale moje wyniki badań są tak dobre, że lekarz nie przewiduje konieczności włączenia mięsa do mojej diety.  Jadam sporo owoców i warzyw i to na pewno pomaga w utrzymaniu linii. Jednak zdarza mi się czasem trochę utyć. Mój organizm tak właśnie reaguje na szczęście. Kiedy mam kłopoty, chudnę, nie zajadam stresów, tracę wtedy apetyt. W moim przypadku, jeśli waga za bardzo pójdzie w górę, najskuteczniejsza jest uniwersalna dieta „JP”, czyli jedz połowę. Chętnie też korzystam z porad Michela Montignaca, zawartych w  książce „Jeść, aby schudnąć”. Jego dieta nie wymaga niewolniczego trzymania się konkretnych przepisów. To sposób odżywiania, polegający na wykluczeniu z diety białej mąki, cukru oraz skrobi i niełączenia w jednym posiłku niektórych produktów. Nie trzeba liczyć kalorii i gdy się tak jada, nie odczuwa się głodu.

Czy dziecko też będzie wegetarianinem?

Paulina Holtz: O, nie. Nie zamierzam niczego narzucać. Na pewno jeśli będzie chętnie jadło mięso, nie będę mu lub jej  tego zabraniać.  Jeszcze nie mamy pewności, czy będzie to synek, czy córeczka.  Wystarczy, żeby było zdrowe, śliczne, mądre i grzeczne… reszta nieważna.

Jest pani spod znaku Ryb. Kobiety urodzone pod tym znakiem są wrażliwe i mają artystyczną duszę. Lubią fantazjować. Zgadza się?

Paulina Holtz:Tak, ale nie do końca. Ja mam w ascendencie Lwa i to się daje odczuć. Twardo stąpam po ziemi, jestem silna i mam spory zmysł praktyczny. To mi zresztą w życiu bardzo pomaga.

Mężczyźni często podziwiają takie kobiety, ale się ich trochę boją.

Paulina Holtz:Myślę, że to się zmienia. Obecnie, gdy mężczyźni są słabsi niż dawniej, trochę zagubieni i mniej odporni, silna kobieta u boku może być pewnym oparciem. Cenię sobie partnerstwo, ale też nie chcę całkiem zrezygnować z „kobiecości”. Czasem miło jest poczuć, że bliska osoba przejmuje w danym momencie pełną odpowiedzialność. Mam szczęście, bo tak właśnie jest w naszym związku.

Jak lubi pani spędzać wolny czas?

Paulina Holtz: Jestem domatorką! Uwielbiam przestawiać meble i aranżować od nowa wnętrze. I nie sprowadza się to jedynie do przesunięcia szafy czy kanapy. Czasem dobrym pomysłem jest przemalowanie ściany albo jej przestawienie. Ostatnio właśnie kolory zmieniam najczęściej, bo meble stoją chyba optymalnie, ale już niedługo trzeba będzie urządzić pokój dla dziecka. Miło jest spędzać wolny czas z najbliższą osobą. Lubimy z Michałem wspólne „nicnierobienie”, kiedy można razem być w domu przez cały dzień, oglądać filmy na DVD, gadać, coś razem ugotować, poczytać… Zawsze bardzo dużo czytałam i dziś też nie wyobrażam sobie życia bez książek. Uwielbiam grube powieści, opasłe tomy, dzięki którym można się po uszy zanurzyć w innej rzeczywistości, pod warunkiem, że jest to dobra literatura.

Na przykład?

Paulina Holtz: O, lista byłaby długa. Bardzo lubię literaturę iberoamerykańską, i w ogóle – egzotyczną, która przenosi mnie w odmienny od naszego świat. Takie są książki Harukiego Murakami, które przeczytałam wszystkie, albo na przykład wspaniała powieść Larsa Christensena „Półbrat”. Czyta się ją jednym tchem. Polecam. Ostatnio złapałam nową pasję – robienie na drutach kocyków dla dziecka. Na razie kocyki, potem zabiorę się za ambitniejsze „dzieła”.

Przepis

Sałatka z tuńczykiem by Paulina Holtz

Tuńczyk w puszce w sosie curry (koniecznie), awokado, makaron sojowy, fasolka czerwona z puszki, świeża kolendra, sos sojowy.

Makaron sojowy zalać w misce wrzątkiem (nie rozwiązywać nitek przed wyjęciem z wody!) i odstawić na 8-10 minut. Awokado obrać i pokroić w kosteczkę. Z fasolki odlać wodę, ale jej nie wypłukać! Wszystko razem z tuńczykiem włożyć do większej miski. Makaron odcedzić, pokroić, a najlepiej pociąć nożyczkami na pięciocentymetrowe kawałki, skropić sosem sojowym i dodać do miski z resztą składników. Wymieszać, posypać posiekanymi liśćmi kolendry (jak ktoś bardzo nie lubi, to można ją zastąpić pietruszką). Jeśli sałatka jest za mało słona, można dodać więcej sosu sojowego. Podawać z pieczywem albo bez, jeśli dbamy o superlinię.

 

Paulina Holtz fotografia „Paulina Holtz” by Fryta 73, na licencji CC BY / Fragment oryginału

No votes yet.
Please wait...
Paulina Holtz - fotografai