Rozmowa z Agatą Konarską, dziennikarką, jedną z najbardziej wszechstronnych prezenterek w polskiej telewizji, wyróżniającą się urodą i smukłą sylwetką.
Pani osiągnięcia zawodowe są imponujące. Prowadzenie prestiżowych imprez krajowych i zagranicznych, festiwali i koncertów, wywiady z czołowymi przedstawicielami świata kultury, biznesu i polityki, świadczą o znakomitym przygotowaniu. Jak to się stało, że po studiach ekonomicznych zdecydowała się pani na pracę w show- -biznesie?
Agata Konarska: Wiele rzeczy w moim życiu dzieje się przypadkiem. W okresie studiów w Wiedniu, a potem w Warszawie pracowałam jako modelka, żeby sobie dorobić i z tego środowiska trafiłam do telewizji, gdzie akurat poszukiwali prezenterów do nowego programu. Praca w TV bardzo mnie wciągnęła, podobała mi się możliwość spotykania ciekawych ludzi przy okazji prowadzenia imprez, takich jak festiwal w Opolu czy w Sopocie. Szybko jednak zaczęłam szukać pomysłów, w których mogłabym wykorzystywać nabytą na studiach wiedzę, by nie poprzestać na roli prezenterki „od wszystkiego”. I to się udało.
W TV Polonia prowadzę program o Unii Europejskiej i polityce międzynarodowej. Mam też w dorobku prowadzenie Międzynarodowego Dnia Prasy w Berlinie czy konceru zorganizowanego na zlecenie Komisji Europejskiej z okazji poszerzenia Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku w Brukseli. A także Polskiego Dnia na Expo w AICHI czy Gali Polskiej na Festiwalu MIDEM w Cannes. W TVP 3 prowadzę magazyn ekonomiczny Plus minus.
Ukończony wydział Informatyki Ekonomicznej w Wiedniu, Wydział Nauk Ekonomicznych na UW plus podyplomowe studia ekonomiczne w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Paryżu. Jest to gruntowne wykształcenie. Na pewno pomaga też znajomość biegła języków obcych, w tym najważniejszych – angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Jak udało się je opanować?
Agata Konarska: I w tym pomógł mi los. Z racji pracy rodziców mieszkałam za granicą, dość często zmienialiśmy miejsca pobytu. Jako dziecko nie byłam tym zachwycona. Co 2-3 lata nowa szkoła, otoczenie, rozstanie z koleżankami i konieczność uczenia się nowego języka, ale potem okazało się to bardzo korzystne.
Tak jak uroda, która niewątpliwie, szczególnie kobietom, ułatwia drogę kariery zawodowej.
Agata Konarska: To nie jest takie oczywiste. Miła powierzchowność jest ważna, ale bardziej liczy się osobowość. O urodzie trudno mówić, szczególnie o własnej, bo to pojęcie względne. Z doświadczenia wiem, że czasem może ona nawet trochę przeszkadzać. Nadal funkcjonuje wiele stereotypów, wiele osób ma skłonność do „szufladkowania”: młoda i ładna dziewczyna może mówić o modzie, o pogodzie, ale już niekoniecznie o polityce międzynarodowej czy też gospodarce.
Skoro udało się pani wyskoczyć z takiej „szufladki”, to jak dba pani o urodę i sylwetkę?
Agata Konarska: Staram się zdrowo odżywiać, w czym pomaga fakt, że bardzo lubię owoce i jarzyny, ale nie stosuję specjalnej diety. Jadam wszystko, lecz zwracam uwagę, by nie przesadzić z ilością. Jedynym „grzechem” są często zbyt późne kolacje, ale to wynika z charakteru mojej pracy. Nie palę papierosów, alkohol, w umiarkowanej ilości, to jedynie dobre wino. Nie jadam hamburgerów ani potraw, których składu nie da się przewidzieć. Mam pewną słabość do pizzy, lubię też spaghetti, ale to, w rozsądnych ilościach, mi nie szkodzi. Choć mam sporo książek kucharskich, nie bardzo umiem gotować, bo przeważnie stołuję się na mieście, ale przyjaciół potrafię ugościć oryginalną sałatką własnego pomysłu lub ulubionym spaghetti ze szpinakiem i sosem serowym. Bardzo odpowiada mi kuchnia azjatycka, uważam, że jest zdrowa, smaczna i dietetyczna. Jakoś, poza zawodnikami sumo, nie widuje się otyłych Azjatów.
W dbaniu o linię za najważniejszy uważam ruch. Zawsze bardzo lubiłam sport, trenowałam pływanie, a potem tenis ziemny – grywałam zawodniczo. Obecnie gram rekreacyjnie, ale systematycznie, dwa razy w tygodniu jestem na korcie. Poza tym, gdy tylko czas mi pozwala, pływam lub ćwiczę w klubie fitness.
Mając tak bogaty dorobek w pracy w telewizji, kolejne wyzwania są dla pani zapewne jak przysłowiowa „bułka z masłem”… Czy zawsze tak było?
Agata Konarska: Oczywiście nie i nadal tak nie jest. Z natury jestem osobą raczej nieśmiałą, więc początkowo świadomość, że obserwuje mnie wielu ludzi była wręcz paraliżująca. Teraz jest już łatwiej, ale zawsze mam tremę. Jedyne co na to pomaga, to bardzo solidne przygotowanie do pracy. Zawsze też pamiętam, że na końcowy efekt programu składa się praca wielu osób, nie tylko moja.
Na szklanym ekranie oraz na koncertach prezentuje się pani bardzo elegancko. Jaki styl pani odpowiada i czy jest to własny wybór, czy sugestia stylistów?
Agata Konarska: Najbardziej lubię modę francuską i włoską, a w niej styl sportowo-elegancki. Taki styl dominuje na co dzień w mojej szafie, choć czasem pozwalam sobie na nieco awangardy. W pracy ubierają nas styliści, dobierając strój do rodzaju prezentowanego programu, więc w moim przypadku to raczej klasyczna elegancja. Ponieważ dużo podróżuję, obserwuję w jakim kierunku zmierza moda, często robię zakupy za granicą. Tym bardziej że wtedy mogę liczyć na niepowtarzalność i oryginalność. Zawsze staram się też dobierać ubrania takie, w których będę się dobrze czuła.
Jak prezentują się Polki w porównaniu z kobietami z takich krajów jak Francja, Belgia czy Anglia?
Agata Konarska: Całkiem nieźle. Moim zdaniem, elegancja naszych rodaczek bliższa jest stylowi panującemu w Austrii i w Niemczech, ale panie są zadbane. Szczególny kontrast widać w porównaniu z mężczyznami. Polki na tle Polaków to prawdziwe gwiazdy. Mężczyźni w naszym kraju, poza wyjątkami, są bardzo zaniedbani. Na ulicy zachodniej metropolii rodaka da się wypatrzeć z daleka i bez pudła. Można go poznać po wąsach, uczesaniu, złych butach i ogólnym braku schludności. Niestety! Moim zdaniem, to się powinno koniecznie zmienić. Może same kobiety za mało wymagają od swoich mężczyzn? Może w mediach należy bardziej propagować pozytywne wzory eleganckich mężczyzn, by ładny wygląd nie był tylko domeną kobiet.