Najpierw przytoczę, jak brzmi ów trudny do opisania krok: „Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia”.
Krok jedenasty ma wymiar niemal całkowicie duchowy. Piszę o nim z ogromną tremą i świadomością, jak łatwo tu popełnić błąd, dlatego postaram się być uważna. Chciałabym podzielić się swoimi refleksjami na ten temat i przytoczyć opinie, z którymi się zżyłam już tak bardzo, iż uważam je za własne.
Program Dwunastu Kroków – przez „dużą ilość Boga” – na początku nie zachęcał mnie, przeciwnie, straszył. Miałam obawy, że to jakiś odłam kółka różańcowego, agitacja na siłę.
Część osób podzielała moje lęki – wiem to, bo w pewnym momencie mój numer telefonu był dostępny w kwestiach organizacyjnych na stronie internetowej AŻ i spotkałam się z pytaniem wprost: A wy to jesteście sektą? Właśnie tak sobie myślę… Co sekta na tak postawione pytanie zwykła odpowiadać?
Trudne odpowiedzi
Anonimowi Żarłocy nie są żadną organizacją religijną ani wyznaniową, nie dyskryminują nikogo: wierzących, niewierzących, półwierzących… Ani mnie – ćwierćwierzącej.
Duchowość to szersze pojęcie, tak naprawdę Bóg – także, a kwestią niewątpliwie wspólną i scalającą w AŻ ludzi różnych przekonań jest… kłopot z jedzeniem.
W 2005 roku na zlocie AŻ warsztat prowadziła Kathlin – reprezentantka światowych AŻ. Ta prawie 70-letnia wówczas, drobna osoba uwiodła wszystkich zebranych wielkim doświadczeniem, wymieszanym z fantastycznym poczuciem humoru i dużym dystansem do siebie. Pozwolę sobie przytoczyć parę cytatów z jej wypowiedzi. Uważam je za szalenie istotne.
Credo Kathlin
„Moje zdrowienie zaczęło się wtedy, kiedy zaczęłam modlić się regularnie” – powiedziała Kathlin – określająca siebie jako osobę „niewierzącą religijnie” i zarazem bardzo wierzącą w Program 12 Kroków.
Wychowana w poczuciu wiary w eksperyment postanowiła dostosować się do proponowanych zaleceń – jakby. Podeszła do tego wręcz naukowo: dowiedziawszy się, że dobrze jest mieć ustaloną godzinę na „to zadanie” i modlić się regularnie, tak właśnie robiła. Podała przykład swej modlitwy – prosiła Boga, by nie pozwolił jej zapomnieć, kim ona jest: kompulsywnym żarłokiem, który kiedy zacznie jeść coś, co mu nie służy (słodycze, chipsy, cokolwiek, co ciut za bardzo lubi), nie może przewidzieć, kiedy skończy. Modliła się o to, by pamiętać, że w kontakcie z niektórymi rodzajami jedzenia jej umysł może się zmącić i przestać „współpracować” z właścicielką, chcieć więcej i więcej, nawet kosztem utraty dobrego samopoczucia, zdrowia czy wreszcie dobrego zdania na własny temat. Kathlin prosiła Boga, by utrzymał jej rozum w jasności, dał jej wybór i chęć pozostawania w abstynencji. Prosiła także, by Bóg pomógł jej Mu ufać…
A ja modliłam się dziś, by napisać ten felieton i żeby był choć trochę zrozumiały…
Zrób prosty test
1. Czy jesz, kiedy nie jesteś głodna?
2. Czy masz poczucie winy, kiedy się objadasz?
3. Czy twoja waga ma wpływ na to, jak żyjesz?
4. Czy jesz, aby uciec od zmartwień i kłopotów?
5. Czy twoje zachowania związane z jedzeniem czynią ciebie lub innych nieszczęśliwą?
Jeśli odpowiedziałaś twierdząco na 3 pytania lub więcej, możliwe, że masz lub będziesz miała problem z nawykiem nerwowego jedzenia.