Kto przynajmniej raz skutecznie się odchudził dobrze wie, że nie tyle sztuka schudnąć, co osiągniętą wagę utrzymać. Wielkie samozaparcie pomaga zrzucić zbędne kilogramy, a kiedy już dotrzemy do celu, entuzjazm słabnie, przestajemy się kontrolować tak, jak podczas diety, słabną chęci do wysiłku fizycznego, raz czy drugi dajemy się skusić na tuczący smakołyk i… kilogramy wracają.
Błędem często popełnianym przez osoby odchudzające się jest przeplatanie okresów intensywnej diety z okresami rozpasanego łasuchowania. Rezultatem takiej lekkomyślnej polityki jest tzw. efekt jo-jo (naprzemienne chudnięcie i przybieranie na wadze, przy czym z czasem tyje się coraz bardziej i bardziej) i nieskuteczność kolejnych prób odchudzania. Jo-jo grozi przede wszystkim tym, którzy stosowali bardzo ubogie w kalorie „diety-cud”. Należy pamiętać, że częste zmiany masy ciała mają konsekwencje zdrowotne: zwiększają ryzyko choroby wieńcowej serca. Efektem ubocznym naprzemiennego chudnięcia i tycia jest utrata jędrności skóry i rozstępy.
TRZY CZWARTE OSÓB, KTÓRE ODCHUDZIŁY SIĘ PRZY POMOCY DIETY WRACA DO PIERWOTNEJ WAGI W CIĄGU ROKU!
Dlaczego tak wiele osób po schudnięciu znów tyje?
Po odchudzeniu organizm potrzebuje mniej energii, bo ma do dźwigania mniej kilogramów. Przez okres trwania diety przyzwyczailiśmy go, że dostaje dziennie określoną, niewielką ilość energii, np. 1000 kcal. Kiedy już schudniemy tyle, ile sobie zaplanowaliśmy i zaczniemy jeść tyle samo, co przed dietą, odzyskamy zbędne kilogramy, bo organizm będzie wszystko powyżej owych 1000 czy 1200 kcal odkładał na zapas (w postaci tłuszczu na naszych biodrach, udach czy brzuchu). Podczas diety obniżył przemianę materii na wypadek, gdyby takie dietetyczne „głodowanie” znów się miało powtórzyć.
Jak wygrać z efektem jo-jo?
Po zakończeniu diety odchudzającej należy dostarczać organizmowi jedzenie na poziomie kalorycznym równym nowemu zużyciu energii. Można go bardzo łatwo obliczyć według formuły: 11 razy waga (po schudnięciu) plus 1250. Przykładowo, dla kobiety ważącej po diecie odchudzającej 60 kg, zużycie energii na dobę wynosi 11 x 60 + 1250 czyli 1910 kcal. Ponieważ przemiana materii się obniżyła, od wyniku odejmujemy jeszcze 400 kcal. Kobieta z naszego przykładu powinna spożywać dziennie około 1500 kcal, jeśli nie chce teraz ani przytyć ani schudnąć. Owe 400 kcal można jednak zaoszczędzić nie ograniczaniem pożywienia, lecz wzmożoną aktywnością ruchową. Polecane dyscypliny sportu to np. pływanie, marszobiegi w terenie, nordic walking, jazda na rowerze, biegi narciarskie, trening na siłowni, aerobik. Aby nie przytyć po diecie trzeba uprawiać gimnastykę przez 3-4 godziny tygodniowo. Najlepsze wyjście to połączenie obu metod, czyli lekka dieta i trochę ruchu.
Aby wygrać z efektem jo-jo:
- Poznaj wartości kaloryczne potraw i kontroluj, co jesz. Ogranicz spożycie o 400 kcal w stosunku do swojego zapotrzebowania energetycznego,
- Nie zapominaj o ruchu! Spaceruj, biegaj, gimnastykuj się, pływaj – przynajmniej dwa razy w tygodniu,
- Unikaj wysokokalorycznych przekąsek (ciastka, desery, słodycze, słodkie napoje typu cola, przegryzki fast-food typu hamburger). Samowolnie możesz dołączać do dziennej racji pokarmów jedynie jarzyny i soki warzywne w rozsądnych ilościach,
- Uprawiaj żonglerkę kaloriami. Jeśli jednego dnia skusisz się na obfitą kolację w restauracji, następnego zastosuj lekka dietę (możesz skorzystać z naszych przepisów z lipca),
- Naucz się mądrze jeść u znajomych i w restauracjach. Mądrze – to znaczy z umiarem, unikając bardzo tuczących dań, wybierając potrawy warzywne, sałatki, ryby, owoce,
- Zaprzyjaźnij się z wagą. Ciężar ciała kontroluj raz w tygodniu, najlepiej po porannej toalecie i bez ubrania. Jednocześnie warto mierzyć systematycznie centymetrem krawieckim obwody ud, bioder, talii i biustu.