Zawsze byłam pulchnym dzieckiem, chociaż w domu mama gotowała chudo, gdyż sama stale walczyła o linię, nie przepadałam też za słodyczami. Gdy osiągnęłam obecny wzrost, czyli 168 cm, wskazówka mojej wagi nigdy nie spadła poniżej 68 kg, choć tak marzyłam o wadze 65 kg. Zawsze oscylowała w granicach 70-75 kg.
Uważałam się za grubą i nieatrakcyjną. Nikt się mną nie interesował. Mnie zaś interesowały wszelkie diety cud. Stosowałam chyba wszystkie. Efekty były zawsze krótkotrwałe. Chudłam i znowu tyłam. Gdy miałam 22 lata, przeprowadziłam się do Gdańska na studia. Poznałam mego obecnego męża. Zakochałam się. Po raz pierwszy zapomniałam o odchudzaniu, dietach, liczeniu kalorii i uważaniu na to, co jem. Moja waga sięgnęła 88 kg. Gdy w czasie badań lekarz powiedział mi, ile ważę, przeżyłam szok.
W grudniu 2003 postanowiłam schudnąć, choć nie bardzo wierzyłam, że mi się to uda. Zaczęłam stosować kolejną dietę. Niestety, przez miesiąc schudłam zaledwie kilogram. Byłam załamana. Wiedziałam, że muszę zacząć systematycznie ćwiczyć. W lutym 2004 kupiłam karnet do siłowni i po pierwszej wizycie w klubie fitness zaczęła się moja miłość do ćwiczeń. Przez prawie rok chodziłam do siłowni 5 razy w tygodniu. Schudłam 13 kg. Kolejne 5 kg rozłożyło się na dalsze miesiące i tak we wrześniu 2004 ważyłam 70 kg. Po roku ograniczyłam ćwiczenia w siłowni, z braku czasu, do 3-4 razy w tygodniu. Po zgubieniu 18 kg moja waga stanęła na rok. Nadal ćwiczyłam. Dostałam w prezencie rower stacjonarny, na którym jeżdżę codziennie do tej pory.
We wrześniu 2005 roku mój narzeczony poprosił, żebym wyszła za niego za mąż. Postanowiłam pięknie wyglądać w sukni ślubnej i aby tak było, pozbyć się kilku kilogramów. Oprócz ćwiczeń zastosowałam dietę 1500 do 1700 kcal dziennie. Jadłam wszystko, na co miałam ochotę, ale w rozsądnych ilościach. Od października 2005 schudłam kolejne 12 kg, a więc w sumie ważę o 30 kg mniej, czyli 58 kg, i noszę 36 rozmiar ubrań.
Kiedyś miałam problemy z kupieniem garderoby, bo jest niewiele sklepów, które oferują ubrania dla młodych ludzi w rozmiarze 44. Teraz moje kłopoty się skończyły, czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie, tym bardziej że mam przy sobie mężczyznę, który kocha mnie i dla którego byłam najpiękniejsza nawet gdy ważyłam 88 kg. W sierpniu 2006 roku mogłam włożyć piękną suknię ślubną w rozmiarze 36. Marzenia się spełniają, trzeba tylko mieć w sobie wiele siły, samozaparcia, wytrwałości, a przy sobie osobę, która nas wspiera na każdym kroku. Do tej pory codziennie ćwiczę, staram się zdrowo odżywiać i cały czas utrzymuję ciężko wywalczoną wagę.
Anita, Gdańsk
również gratuluję, ja jestem podobnego wzrostu jak Ty mam 22 lata i też ciągle próbuje zrobić coś ze swoim wyglądem tylko mi brakuje motywacji, jestem juz w takim wieku,że chciala bym miec kogos kto by mnie kochał, ale chyba nie jest mi to pisane i z tego powodu moją samotność „leczę” jedzeniem 🙁
głupoty gadasz – masz DOPIERO 22 lata cale zycie przed Toba, masz mnostwo czasu by kogos spotkac a schudnac musisz dla siebie nie dla innych